wtorek, 14 października 2025r.
Home
Towarzystwo Przyjaciół Kamienia
Pamiętny dzień 25 lipca 1944 r. - wyzwolenie Kamienia spod okupacji niemieckiej


     Z okazji rocznicy wyzwolenia naszej miejscowości z rąk niemieckiego okupanta publikujemy na stronie internetowej Towarzystwa Przyjaciół Kamienia wywiady z Edwardem Majczakiem, Józefem Majką, wspomnienia Józefa Smusza, Kazimierza Batoga i Wojciecha Szcząchora oraz artykuł „Wyzwolenie czy zniewolenie?” Grzegorza Bogunia.

 
1% podatku za 2018 rok

Szanowni Państwo!!!

 

     Zarząd Towarzystwa Przyjaciół Kamienia dziękuje za przekazanie 1% podatku na działalność naszej organizacji pożytku publicznego.

 

     W bieżącym 2019 roku 143. podatników przekazało kwotę 5.354 zł z 1% podatku za 2018.


Przedsiębiorcy:
Stanisław Bednarz - zamieszkały w Kamieniu,
Monika Socha - zamieszkała w Kamieniu,
Mirosław Piędel - zamieszkały w Nowym Kamieniu.


Podatnicy indywidualni:

Kamień: Maria Drelich, Wojciech Łach, Diana i Jan Kolano, Joanna Mazurkiewicz, Stanisława Koper, Joanna i Grzegorz Olejarz, Agnieszka Baran, Anna Sądej, Wiesława Wiśniewska, Henryk Sądej, Maria Świerad, Bochenek, Józef Sikora, Marek Balcar, Teresa Skiba-Balcar, Jakub Kopeć, Halina Watras, Anna Surdyka, Emilia Piróg, Lesław Piróg, Eugenia Chamot, Krystyna i Szczepan Hanus, Eleonora Błądek, Krzysztof Majka, Maria i Adam Majowicz, Dorota Błądek, Marek Partyka, Zbigniew Drelich, Władysława Olko, Waldemar Kata, Jan Baran, Dawid Sikora, Zofia Bednarz, Alina i Witold Kostka, Zofia i Jerzy Bednarz, Jan Baran, Anna i Tadeusz Marciniak, Wiesława i Jacek Drelich, Krystyna Sitarz, Małgorzata Bałut, Wiesława i Józef Mączka, Stanisława i Józef Czubat, Józef Wilk, Joanna Piotrowska, Piotr Świerad, Renata i Krzysztof Stec, Alicja Hawro, Helena i Jan Orszak, Zofia i Jacek Partyka, Genowefa Bednarz, Roman Sądej, Edward Piróg, Mateusz Stec, Maria Grabiec, Teresa i Józef Kopeć, Dawid Bednarz, Marta i Marek Oczkowski, Anna i Czesław Delekta, Joanna i Mateusz Bednarz, Anna i Leszek Stec, Monika i Przemysław Łach, Magdalena Bałut,

Nowy Kamień: Jan Szostecki, Rafał Chojnacki, Genowefa Saj, Leszek Piekut, Wiesław Żak, Marian Bąk, Małgorzata Bujdasz, Bogumiła i Czesław Bałut, Lucyna i Piotr Czubat, Stanisława Ziemniak, Robert Baran, Stanisław Cyran, Lilla i Jan Urban,

Krzywa Wieś: Dariusz Szelążek, Daniel Szelążek, Maria Szelążek, Maria i Jan Sądej, Irena i Tadeusz Chmiel, Małgorzata Sobczuk, Justyna Kusiak,

Duble: Elżbieta i Antoni Partyka, Piotr Partyka, Zofia Socha, Justyna i Tomasz Partyka,

Łowiska: Zofia Buczkowska, Zofia Sączawa, Stanisław Sączawa, Józef Kiełb, Marek i Helena Rząsa, Małgorzata i Stanisław Król,

Podlesie: Andrzej Olko, Adrian Socha,

Rzeszów: Kazimiera Stachowicz,

Warszawa: Hanna Leszczuk, Bronisław Rodzeń,

Przemyśl: Wanda Cyrano, Aleksandra Foremna, Krystyna Drozd,

Lublin: Jadwiga i Piotr Leszczuk, Krzysztof Uzdowski,

Kraków: Maria i Stanisław Urbanik, Wanda Baran,

Zawiercie: Urszula i Józef Surdyka,

Gogolin: Rozalia i Karol Czekała, Ewa i Tadeusz Cempiel,

Wrocław: Teresa i Stanisław Siut, Anna i Władysław Wąsik, Elżbieta Bereś-Pawlik, Józef Pawlik,

Głogoczów: Anna Pawlik-Wywrot,

Jeżowe: Mateusz Bednarz, Damian Drabik, Grzegorz Bednarz, Antoni Drzymała, Beata i Józef Mścisz, Urszula i Wiesław Guściora, Halina i Jan Drabik,

Wpłacili również: Przemysław Michałek z Józefosławia, Tomasz Kwiecień z Mazur, Grażyna Sapuła z Raniżowa, Dominik Gola z Krządki, Kamil Sudoł z Wilczej Woli, Anna Wąsik z Grębowa, Elżbieta i Czesław Sibiga z Grobel, Marek Piróg z Cholewianej Góry, Józefa Uchańska z Sójkowej, Katarzyna Bujak-Cisek z Nowosielca, Aneta i Krzysztof Dolecki z Górna, Piotr Sibiga z Grobel.

Anonimowo wpłaciło 1% podatku 9 podatników w tym: z Kamienia 5., Rzeszowa 3. i Kraśnika 1.

Darowiznę w kwocie 1.872 zł przekazali:
Bank Spółdzielczy w Kamieniu
Kobex - Stanisław Rembisz
Janina Zaguła z Lublina
Stanisław Kołodziej z Legnicy

Koszty działalności w 2018 roku wyniosły 13.366 zł, na kwotę którą złożyły się:
- publikacja książki „Rocznik Towarzystwa Przyjaciół Kamienia 2018”,
- wsparcie finansowe drużyny piłki nożnej,
- ufundowanie nagród dla uczestników konkursu recytatorskiego,
- opłaty za utrzymanie i prowadzenie strony internetowej,
- zakup artykułów biurowych i inne drobne zakupy konieczne do realizacji statutowych zadań Towarzystwa,
- organizacja imprez kulturalno-sportowych dla uczenia 100-lecia Odzyskania Niepodległości,
- ufundowanie i odsłonięcie tablicy dla upamiętnienia 100-lecia Odzyskania Niepodległości,
- wsparcie finansowe chorych dzieci.

 

     Wszystkim ofiarodawcom serdecznie dziękujemy i prosimy o przekazanie 1% podatku w przyszłym roku.


Zarząd Towarzystwa Przyjaciół Kamienia
Józef Czubat, Jan Orszak, Zofia Bednarz, Genowefa Saj, Mirosław Piędel,
Krystyna Hanus, Paweł Gutowski, Antoni Partyka, Joanna Mazurkiewicz

Kamień, 24.11.2019 r.

 
Kwitnący Tulipanowiec w Kamieniu

     To z natury potężne i malownicze drzewo z rodziny magnoliowatych (Liriodendron tulipifera) o pięknych piętnastocentymetrowych liściach w naszym klimacie może osiągnąć wysokość około trzydziestu metrów. Kwitnie w czerwcu, a kremowożółte kwiaty przypominające swym wyglądem tulipany utrzymują się do trzech tygodni. Należy zaznaczyć, iż przy hodowaniu drzewa z nasion, jego roczny przyrost jest imponujący, rozwija się intensywnie (przy zapewnieniu odpowiednich warunków do pół metra w ciągu roku), jednak na pierwsze kwitnienie trzeba zaczekać od piętnastu do nawet trzydziestu lat.

 

 

 

 
Wspomnienia Pana Edwarda Majczaka

Edward Majczak urodzony 2 marca 1928 roku

     1 września 1939 roku był pięknym słonecznym dniem. W Nowym Kamieniu prowadzono prace przy budowie drogi. Robotnicy układali kamienie, wypełniali szczeliny żwirem i piachem, a Ja się tym pracom przyglądałem. Sąsiad Józef Błąd, który mieszkał naprzeciwko mojego rodzinnego domu, miał radio na słuchawki. Wyszedł na ulicę do pracujących robotników i powiedział: „Chłopy wojna się zaczęła”. Natychmiast przestali pracować, porzucili narzędzia, chcąc jak najszybciej przekazać wiadomość swoim bliskim, ale na prośbę przełożonego pozbierali je i dalej kontynuowali pracę. W ten sposób dowiedziałem się o rozpoczęciu wojny. Ludzie, kiedy się o tym dowiedzieli, bardzo się zaniepokoili, zaczęli ukrywać narzędzia i żywność w swoich gospodarstwach.

     Wojska niemieckie pojawiły się w Nowym Kamieniu na początku września 1939 roku. Wojsko było dobrze uzbrojone, żołnierze mieli karabiny maszynowe. Część żołnierzy (to był chyba pułk) szła piechotą, a część jechała. Niemcy mieli duże samochody, ciągnęli kilka dział, poruszali się także motocyklami trzyosobowymi z łódkami. Z głównej drogi, która przebiegała przez naszą miejscowość, skręcili na Wygon (polna drogę) i zatrzymali się na łąkach. Tam ustawili je w równym szeregu, porządek było widać na każdym miejscu. Na terenie Nowego Kamienia przebywali trzy może cztery dni. Zwykli żołnierze spali w chłopskich stodołach, a ich dowódcy w domach, które zajęli. Żołnierze frontowi dobrze odnosili się do miejscowej ludności, niczego jej nie zabierali.

     W 1939 roku w Nowym Kamieniu mieszkały jeszcze cztery rodziny potomków osadników austriackich. Była to rodzina Schneikartów, Herolda, Portha. Z córką Portha ożenił się Józef Zarzycki z Łowiska. Ta rodzina mieszkała obok mojego brata Józefa Majczaka. W drugim domu od końca wsi po prawej stronie mieszkała rodzina Preisslerów.

     Wójtem w Kamieniu w chwili wybuch wojny był pan Marcin Wąsik. Został przez Niemców tej funkcji pozbawiony. Na jego miejsce wskazali Jerzego Schneikarta. Był według mnie dobrym wójtem, traktował nas Polaków dobrze, czasem przestrzegał i uprzedzał o działaniach okupanta, np. o łapance.

     Przeżyłem łapankę 6 stycznia 1943 roku w święto Trzech Króli. Zima była wtedy sroga, mróz trzymał mocno, w nocy było ponad 20 stopni mrozu. Ludzie, kiedy zorientowali się, co się dzieje, próbowali się kryć. Ja także się ukryłem w grubie - był to rodzaj piwnicy ziemnej, w której przechowywano ziemniaki, buraki. Szwaby obstawili całą wieś. Przez wieś powoli jechały niemieckie samochody, z nich wyskakiwali żołnierze, którzy wchodzili na podwórka i przeszukiwali obejścia. Od strony pól wzdłuż wsi stali Niemcy w szeregu, w niewielkiej odległości od siebie. Nie było mowy o ucieczce. Mnie w czasie łapanki nie znaleźli, a moi dwaj starsi bracia ukryli się w naszej stodole. Tata tak ułożył słomę w sąsieku, oczywiście specjalnie, że ona nie przylegała do ściany. Do belki był przywiązany sznur i po nim bracia spuścili się aż do klepiska. Obserwowali całe zdarzenie ze stodoły, była ona drewniana, a pomiędzy balami drzewa były szpary. Pomimo, że Niemcy weszli do stodoły, nie znaleźli moich braci. Niemcy zorganizowali łapankę, by mieć ludzi do pracy w Niemczech.

     Z Nowego Kamienia wtedy wzięli: Jana Jańca (był wcześniej sołtysem w Nowym Kamieniu), Marcina Guta, Jana Ruraka (mojego sąsiada) i Jana Krasonia. Wszyscy byli między 40 a 50 rokiem życia. Zabrali także młodszych. Wśród nich byli: Józef Olko (mój kolega z którym chodziłem do szkoły), Józef Krasoń (był naszym sąsiadem), Marcina i Ludwika Wójcik.

     Zabrano także 2 dziewczyny, jedną z nich była Anna Tabor, a drugiej już nie pamiętam. Wszystkich zatrzymanych w czasie łapanki gromadzono w budynku szkolnym w Kamieniu, później samochodami przewieziono ich do Łętowni na stację, koleją dojechali do Krakowa. Tam przechodzili jakieś badania i wreszcie byli wysłani do pracy. Wszystkie osoby wywiezione w czasie łapanki wojnę przeżyły, do Nowego Kamienia młodzi nie powrócili, oni wyjechali do USA.

     Pamiętam, straszne wydarzenie z wojny, było nim rozstrzelanie Stanisława Piekuta w lutym 1944 roku Złapano go na drodze na Pisiu. W nocy około godziny 1 wracał z Krzywd od dziewczyny. Napotkał trzech Niemców, wylegitymowali go i dalej furmanką jechali przez Nowy Kamień. Na krótko zatrzymali się przed jego domem i dalej pojechali do Górna. Tam przetrzymywali go 2 dni i tą samą furmanką w nocy wrócili do Krzywd (Gościńcowych Chałup). Z dwóch domów zabrali mężczyzn, by w lesie wykopali dół pod który doprowadzili Stanisława i zabili go strzałem w tył głowy. Dół rozkazali zasypać i zamaskować gałęziami i ściółką. Jeden z zabranych mężczyzn do kopania rozpoznał Stanisława i powiadomił jego rodzinę, gdzie jest miejsce pochówku. Gestapo podejrzewało, że Piekut działa w ruchu oporu i dlatego zamordowali go.

 

     Czas wyzwolenia gminy Kamień i mojej rodzinnej wsi Nowy Kamień pamiętam bardzo dobrze. Dwa wydarzenia z tamtego okresu utkwiły mi w pamięci: ucieczka Niemców i bombardowanie Kamienia przez niemieckie samoloty. Samoloty przylatywały i bombardowały zdobyte tereny przez armię radziecką. Nalot spowodował śmierć wielu osób. Z rodziny Sajów zginęło 2 osoby obecnie mieszka tam rodzina Sączawów, u Piotra Lebidy zginęła młoda dziewczyna na podwórku, jedna osoba u Edwarda Grabca. Wiele osób zostało rannych.

     Wojska radzieckie przybyły do Nowego Kamienia 25 lipca 1944 roku od strony Łowiska i one też były ostrzeliwane przez Niemców. Żołnierze szli polami. Wtedy u nas było lato i pora żniw. Ludzie kryli się w dziesiątkach, znów powrócił strach. W wyniku bombardowań zginęło dwóch żołnierzy radzieckich, którzy zostali pochowani na końcu wsi. Po przesunięciu się frontu tych żołnierzy zabrali i przewieźli w inne miejsce. Rosjanie weszli do wsi całą kolumną, mieszkańcy ich witali, kobiety i dzieci kwiatami. Początkowo do ludzi miejscowych odnosili się dobrze, później to się zmieniło. Zabierali mieszkańcom ich dobytek to nie pytając o zgodę. Sołtys wskazywał gospodarza z końmi i wozem i wysyłał ich na podwody tj. przewóz żywności i amunicji. Pamiętam gospodarza, pana Władysława Wąsika, który w czasie bombardowania stracił dwa konie, a jemu nic się nie stało. Kiedy na terenie Nowego Kamienia stacjonowały już wojska radzieckie w wyniku nalotu niemieckich samolotów zniszczone zostały dwa gospodarstwa, spaliły się. Jedno przy cmentarzu - gospodarstwo Sochy i drugie Franciszka Dwojaka. Gospodarze uciekli w pola i się pochowali, nic im się nie stało.

     Rosjanie stacjonowali na naszym terenie trzy - cztery dni, a później poszli na zachód. Oficerowie najczęściej zajmowali kwatery w domach, zwykli żołnierze spali po chłopskich stodołach. Następne oddziały radzieckie zatrzymały się na dłużej. Rosjanie zorganizowali dwa lotniska, jedno pod Borczynami, a drugie na polach w Górce u Piotra Rodzenia, był po wojnie sołtysem w Górce. Zwykli żołnierze spożywali posiłki w szkole, a oficerowie mieli kantynę u Dreliszki.

 

Wspomnienia Pana Edwarda Majczaka z Nowego Kamienia spisały:
Genowefa Chojnacka i Helena Orszak

 
Wywiad z Panem Józefem Majką - mieszkańcem Kamienia, świadkiem II wojny światowej

Pan Józef Majka

 

Panie Józefie witam Pana bardzo serdecznie. Jestem zaszczycony, że mogę przeprowadzić z Panem wywiad. Proszę się przedstawić i powiedzieć coś o sobie.

Nazywam się Józef Majka. Urodziłem się 11.11.1935 r. w Kamieniu. Byłem najstarszy z trojga rodzeństwa. Miałem dwóch braci Stanisława, Czesława oraz siostrę Genowefę. Tata Jakub pochodził z Kamienia, mama Maria z Krzywej Wsi. Rodzice zajmowali się gospodarstwem, uprawiali 4 ha ziemi: ziemniaki, zboża, warzywa, mieliśmy także przydomowy ogródek, a ze zwierząt 2 krowy, konia i kury.


Proszę opowiedzieć, jak wyglądało Pana i Pana rówieśników dzieciństwo, czas szkolny?

Dzieciństwo miałem bardzo trudne. Nie miałem zabawek ani czasu na zabawy. Nam wówczas nie były w głowie zabawy. Żyliśmy w ciągłym strachu o zdrowie i życie. W szkole nie wolno się było uczyć historii, geografii i religii. W klasie było nas około 30 uczniów. Do szkoły chodziło się tylko na 2 - 3 godziny. W klasach było zimno, nie było w szkole posiłków. Spora część dzieci nie chodziła do szkoły. Dzieci po prostu nie miały w co się ubrać, nie było odzieży, butów, musiały też pomagać rodzicom w pracach w gospodarstwie. Mnie udało się skończyć jedynie podstawówkę. Na dalszą naukę nie pozwalały warunki finansowe.


Jak wyglądała praca w gospodarstwie na terenie naszej miejscowości?

Nie można było swobodnie uprawiać ziemi. Niemcy zaorywali pola, żeby utrudniać prace, zabierali zwierzęta z gospodarstw, szczególnie krowy. Rozbijali kamienie do mielenia mąki. Jedynie można było uprawiać niewielki kawałek pola, a i tak trzeba było oddawać część zbiorów okupantom.


Proszę powiedzieć jak było z kultem religijnym w czasie wojny w Kamieniu. Czy mieszkańcy mogli uczestniczyć w nabożeństwach w kościele?

Tak, można było chodzić do kościoła, jednak spora część wiernych bała się, gdyż Niemcy po zakończonych nabożeństwach zabierali szczególnie młodych mężczyzn na roboty, do obozów.


Czy na naszych terenach był ruch oporu?

Tak. Mężczyźni organizowali się w oddziały partyzanckie, jednak byli bardzo zwalczani przez Niemców. Codziennie na noc do szkoły w Kamieniu przyprowadzali 10 młodych mieszkańców Kamienia. Gdyby zginął jeden żołnierz niemiecki w ataku partyzanckim na terenie Kamienia wówczas zakładnicy zostali by zabici.


Jak wyglądała sytuacja zdrowotna mieszkańców Kamienia?

Sytuacja zdrowotna była bardzo ciężka. Brakowało lekarstw, lekarzy. Była bardzo duża śmiertelność wśród dzieci i noworodków spowodowana zarówno chorobami jak i głodem. Pamiętam, że sam kilka razy byłem świadkiem pochówku takich dzieci. A wyglądało to tak, że niosło się na kijkach prowizoryczną trumienkę, ksiądz poświęcił ją na schodach przed kościołem i szło się od razu na cmentarz na pochówek.


Panie Józefie, 25 lipca będziemy obchodzić kolejną rocznicę wyzwolenia Kamienia. Czy pamięta Pan ten wyjątkowy dzień i jakieś szczegóły z tego dnia?

Pamiętam ten dzień bardzo dokładnie. Była piękna pogoda. Znajdowałem się na podwórku, gdy nagle na koniu nadjechał Rosjanin i krzyczał: „ gdzie Niemiec?”. Z pistoletem w ręku ruszył w kierunku zachodnim. Ludność Kamienia bardzo się cieszyła widząc, że nie widać już Niemców. Każdy pokładał spore nadzieje na pokój, aczkolwiek braliśmy pod uwagę, że wróg może jeszcze wrócić. Żołnierze niemieccy w dużej liczbie stacjonowali w Górnie gdzie, obecnie znajduje się sanatorium. Gdy wycofywali się na zachód robili to bardzo pośpiesznie. To co pozostawili tam po sobie czyli, meble, naczynia i inne przedmioty rozebrała okoliczna ludność. 26 lipca byłem świadkiem jak pies ciągnął na wózku rannego żołnierza niemieckiego, było to pomiędzy Kamieniem a Górnem. Tak się zdarzyło, że rosyjscy żołnierze napotkali rannego. Niemiec prosił, aby go oszczędzić gdyż ma żonę i trójkę dzieci. Ci jednak powiedzieli, że nie ma gdzie leczyć rannych, skierowali się w stronę lasu w Łowisku, tam go zastrzelili i wrzucili do rowu. Widziałem całe zdarzenie, gdyż szedłem, tak jak wielu zobaczyć opuszczone przez Niemców obozowisko w Górnie.


Panie Józefie serdecznie dziękuję za udzielenie wywiadu. Zostało niewielu świadków tych trudnych czasów, dlatego każde tego typu świadectwo jest dla potomnych bezcenne. Życzę Panu dużo zdrowia, wszystkiego dobrego i aby w nagrodę za te trudne lata dzieciństwa i młodości dożył Pan co najmniej 100 lat!!!


Kamień, 25 lipca 2020 r.


Rafał Kula

 
« PoczątekPoprzednia21222324252627282930NastępnaOstatnie »

Strona 26 z 38

Kto jest online


     Naszą witrynę przegląda teraz 1 gość 

Wsparcie działalności

 

Towarzystwo  Przyjaciół   Kamienia

 jest organizacją pożytku publicznego.

Można przekazać 1,5 % podatku

 W zeznaniu podatkowym należy wpisać:   KRS - 000 0037454

i deklarowaną kwotę podatku.

 

Wypełnij PIT on-line i przekaż 1.5% dla Towarzystwa Przyjaciół Kamienia

Copyright ? 2010 Towarzystwo Przyjaciół Kamienia. Design KrS, Valid XHTML, CSS