|
Warto zobaczyć Sanok i jego zabytki |
|
W dniu 27 maja 2017 r. członkowie i sympatycy Towarzystwa Przyjaciół Kamienia, uczestniczyli w wycieczce do Sanoka.
Największą atrakcją tego miasta jest Skansen Budownictwa Ludowego w Sanoku. To najciekawszy tego typu obiekt w Polsce, położony na 38 hektarach, liczący 120 obiektów.
Zwiedzając skansen mogliśmy podziwiać zabytki i pamiątki podkarpackiej wsi tj. chałupy wiejskie, cerkwie, kościółki, plebanię, wiatrak, kuźnię, tartak, dawną pocztę i sklepy oraz wiele innych budynków użyteczności publicznej, które istniały w dawnych czasach. Zobaczyliśmy wiele narzędzi pracy, naczyń, garnków, mebli, wystrojów wnętrz, obejść gospodarczych i opłotków. Podziwialiśmy typowe dla podkarpackich wsi uprawy i sady.
W tym niezwykłym muzeum, starsi uczestnicy wycieczki przypomnieli sobie dawną zabudowę naszej wsi, a młodsi poznali warunki w jakich mieszkali i żyli nasi pradziadkowie.
Będąc w Sanoku, nie mogliśmy pominąć szesnastowiecznego zamku, położonego na wzgórzu, w którym znajduje się obecnie Muzeum Historyczne, mieszczące największy zbiór dzieł Zdzisława Beksińskiego. Ten światowej sławy malarz przekazał sanockiej galerii kilka tysięcy obrazów, fotografii, rzeźb i innych dzieł, wyznaczając to muzeum jako jedynego spadkobiercę swojej spuścizny. Malarz pochodził z Sanoka i mieszkał tu do 1977 r. Muzeum mieści również kolekcje ikon i zbroi związanych z ziemią sanocką oraz militaria pochodzące z rożnych regionów, także zbiory malarstwa portretowego XVI i XVII wieku i dawną ceramikę liczącą ponad 500 eksponatów.
Po zwiedzeniu - zmęczeni ale zadowoleni powróciliśmy do Kamienia. Pełni niezapomnianych wrażeń wycieczki, z myślą o zachęceniu swoich rodzin i znajomych do odwiedzenia Sanoka.
Zamieszczone poniżej zdjęcia w pełni oddają urok zwiedzanych miejsc ale i świetną atmosferę wśród kamieńskich turystów.




Zdjęcia udostępniła p. Dorota Błądek
Opracował JC
|
|
Wspomnienia Janiny Piróg z domu Tabor |
|
Pani Janina Piróg z domu Tabor urodzona 25 października 1927 roku w Nowym Kamieniu w domu.

Pani Janina Piróg z domu Tabor
"Miałam 3 siostry: najstarszą była Anna i dwie młodsze: Maria i Stanisława. Przed wojną, jako dziecko pomagałam rodzicom w polu i pasłam krowy. Chodziłam do szkoły na Nowym Kamieniu, uczyła mnie pani Zofia Gołąbek. Tam ukończyłam 4 klasy, później już nie chodziłam do szkoły, bo wybuchła wojna. Rodzice nic wcześniej o wojnie nie mówili. Ja dowiedziałam się o niej, kiedy na Nowym Kamieniu pojawili się Niemcy. Widziałam Niemców jak szli po ulicy, piechotą, niektórzy jechali furmankami, byli uzbrojeni. My dzieci uciekaliśmy z ulicy na podwórko, bo bardzo baliśmy się Szwabów. Już w czasie wojny Niemcy zabierali mężczyzn, kobiety i młodzież, wszystkich, którzy nadawali się do pracy. Moja starsza siostra Ania została wywieziona z Kamienia po łapance w Trzech Króli (6 stycznia 1943 roku). Inni, którzy w tym samym dniu co byli zatrzymani, zostali wywiezieni na roboty przymusowe, ona zaś trafiła do Oświęcimia. Była ona świadkiem strasznych rzeczy. Doświadczyła jak inni więźniowie strasznego głodu, widziała palenie zwłok w piecach. W obozie była prawie rok. Udało się jej i jeszcze dwom innym kobietom z tego piekła uciec. Wróciła do domu. Na nasz dom spadło dużo nieszczęść. Nachodzili nas Niemcy i szukali siostry. Ona ukrywała się w domu i po sąsiadach. Niemcy byli po raz pierwszy w naszym domu za dnia. Pierwsza ich wizyta był łagodna, pytali o naszą siostrę. Odchodząc wtedy zagrozili moim rodzicom, że jeżeli jej nie odnajdą, to podpalą nasz dom, a nas rozstrzelają. Bywali też u nas nocą, budząc nas i siejąc ogromne przerażenie. Tata miał szwagra w Jeżowem, on przebywał na robotach w Berlinie. Rodzice wpadli na pomysł, żeby on napisał do nich list, w którym odnotuje, że Anna jest w Berlinie i tam pracuje na rzecz Niemców. List taki napisał i umieścił informację o Annie. Moja siostra Maria w czasie wojny pracowała w Górnie w kuchni, tam przychodzili gestapowcy i ona pokazała im ten list, że poszukiwana przez nich jej siostra przebywa w Berlinie. Ania przebywała w domu. Mój tata, aby ukryć Anię na naszym drewnianym domu, zrobił drugi „zatyłek” z desek, które wyglądały na stare jak reszta domu. Było tam pomieszczenie od jednej krokwi do drugiej, tam ukrywaliśmy mięso z zabitej świni, mąkę, odzież, tam też ukrywała się siostra. Przy jednym takim najściu Niemcy przeszukali cały dom, weszli także na strych domu, świecili latarkami, bili po deskach, ale kryjówki nie odnaleźli, a tam była Ania. Każde najście Niemców było okropne, przychodziło ich kilku, byli uzbrojeni. Szczególnie nocą ich wizyty były straszne. Bili w drzwi, okna, kazali szybko otwierać, biegali po całym domu i obejściu, głośno krzyczeli. Przychodzili do naszego domu z sołtysem, był nim Stanisław Kida. Sąsiedzi wiedzieli o Ani, pomagali nam w jej ukrywaniu, często spała u obcych. Za dnia Niemcy przyjeżdżali furmanką, przywoził ich sołtys. Gdy kolejny raz Niemcy wybierali się do nas na przeszukanie, syn sołtysa, Bolesław Kida, wyskoczył przez okno i polami przybiegł do naszego domu, żeby nas uprzedzić o przyjściu gestapo. Ostrzeżeni, czekaliśmy na ich przybycie. Pewnej nocy, znów Niemcy naszli nasz dom, poszukiwana Anna spała w domu. Zdążyła uciec i schronić się w kryjówce, łóżko jej było jeszcze ciepłe, położyła się w nim moja siostra Marysia. Rodzice otworzyli dom, Niemcy wpadli do niego, ja trzęsąc się ze strach, będąc tylko w nocnej koszuli czytałam Niemcom „rzekomy list od siostry”, która przebywała u wujka w Berlinie. Tym razem też mojej siostry nie znaleźli, a odchodząc zapowiedzieli, że jeszcze tu wrócą. Szukali jej do końca swego pobyty na terenie Kamienia, ale jej nie odnaleźli.
|
|
Więcej…
|
|
|
Wspomnienia pani Anny Bałut z Nowego Kamienia |
|
Pani Anna Bałut z Nowego Kamienia podzieliła się wspomnieniami z okresu II wojny światowej ze swoją sąsiadką panią Genowefą Chojnacką.
 Na zdjęciu Józef Olko z mamą Marią Olko
Chętnie zgodziła się na rozmowę. Stwierdziła, że dobrze pamięta rok 1939, wybuch wojny i okres okupacji. Tak wspomina ten czas:
„Miałam 12 lat, niektóre zdarzenia bardzo mocno utkwiły mi w pamięci, na przykład to, że sołtys miał obowiązek podać listę ludzi do pracy w Niemczech. Podał między innymi nazwisko mojego brata Józefa Olko, który miał 18 lat. Na liście była też kuzynka Julia Walicka. Oboje nie stawili się na wezwanie. Po kilku dniach przyszli po brata gestapowcy. Brat Józef ukrył się, ale za to, że go nie zastali, zabrali krowę i zaprowadzili ją do innego gospodarza - Jabłońskiego.
Pamiętam, że było to 2 Lutego 1940 r., mama wzięła siano i poszła zanieść krowie, a gdy wróciła to za chwilę przyjechali Niemcy. Było ich bardzo dużo. Obstawili cały Nowy Kamień, stali co drugi numer domu, była łapanka. Wchodzili do domów i zabierali co zdrowszych i młodych ludzi. To dlatego, że ci, którzy byli podani przez sołtysa, nie stawili się dobrowolnie do przymusowej pracy.
Gdy weszli do naszego domu, to ja byłam sama z 8-letnią kuzynką. Mama wcześniej położyła mnie do łóżka, żebym udawała chorą, bo Niemcy bali się chorych ludzi, żeby się nie zarazić. Gestapowiec podszedł do mnie, groził bronią i pytał, gdzie jest brat. Wówczas powiedziałam, że poszedł do Łowiska po mleko, bo nie mamy krowy. Zaczął krzyczeć, a 8-letnia kuzynka ze strachu, że Niemiec będzie nas bił, powiedziała, że brat Józef i jeszcze jedna osoba ukrywają się na strychu. Niemcy weszli na strych, a było ich kilku, znaleźli Józka i kuzynkę Julię Walicką, wyciągnęli z ukrycia i pobili. Zabrali też moich rodziców, a ja zostałam sama z babcią. Ojca, ze względu na chorobę i słabe zdrowie, po jakimś czasie wypuścili. Mojego brata i innych schwytanych zabrali i umieścili w szkole na strychu. Przetrzymywali ich przez tydzień. Rodziny i inni mieszkańcy Nowego Kamienia często nocą, w ukryciu zanosili im jedzenie. Pamiętam, że w sobotę wywieźli ich do Łętowni na stację kolejową, a następnie do Krakowa. Mojej mamie i jej siostrze udało się uciec i ukryć. Najpierw skrywały się na drzewie, następnie ukrywała ich rodzina. Przez dłuższy czas nie wracały do domu. Na trzeci dzień od ucieczki przyjechało do nas w nocy na kontrolę gestapo, sprawdzić, czy nie ma zbiegów. Przeszukiwali cały dom i obejście gospodarcze. Takie kontrole robili co jakiś czas, zawsze w nocy. Brata Józefa wywieźli do Niemiec i tam pracował w fabryce żelaza w kuźni, miał bardzo ciężko, cierpiał często głód. Rodzina wysyłała paczki z żywnością. Do kraju wrócił po wojnie."
Anna Bałut siostra Józefa Olko

Dom Bednarzy w okresie II wojny światowej - obecnie rodziny Baran 247
Wywiad przeprowadziła Genowefa Chojnacka
Kamień 6 październik 2019 r.
|
|
Spotkanie z Autorem książki "Kamień i Steinau w pożodze I wojny światowej" |
|
Działalność wydawnicza Towarzystwa Przyjaciół Kamienia jest coraz bardziej znaczącym aspektem aktywności lokalnych społeczników. Wiedza o małej ojczyźnie jest bowiem wartością niezwykłą. Historia gminy jest tak bogata, że jej odkrywanie i opisywanie jest przygodą, która w zasadzie nie ma końca. Warto również zaznaczyć, że do waloru edukacyjnego tego typu działalności dodać trzeba i walor wychowawczy, ponieważ wiedza przekłada się także i na sferę emocjonalną, dzięki czemu człowiek w sposób szczególny wiąże się z ziemią, na której się urodził i wychował. Co ciekawe, historia Kamienia inspiruje nie tylko członków TPK (czy też w ogóle mieszkańców wioski i gminy), ale również osoby, które w żaden sposób z tą ziemią nie są związani.
Tak jest właśnie w przypadku dra Sławomira Kułacza. Niespełna rok temu w Zespole Szkół w Kamieniu zaprezentował wyniki swych badań dotyczących wojennego cmentarza z czasów I wojny światowej. Zrodził się wtedy pomysł, aby ta wiedza została spożytkowana i utrwalona dla przyszłych pokoleń. Wymagało to jednak jeszcze większej pracy.I oto 4 kwietnia 2017r. w siedzibie Szkoły Muzycznej w Kamieniu dr Sławomir Kułacz zaprezentował efekt swej wielomiesięcznej pracy - książkę pt. „Kamień i Steinau w pożodze I wojny światowej”. Spotkanie rozpoczął prezes TPK Józef Czubat, witając Autora oraz licznie przybyłych gości.

Następnie zaprezentował sylwetkę dra Kułacza, prosząc go o to, by omówił swe dzieło. Prezentacja (także multimedialna) była bardzo wyczerpująca. Autor rozpoczął, jak najbardziej słusznie zresztą, od przedstawienia ogólnej sytuacji historycznej, po czym przeszedł do wydarzeń już stricte związanych z działaniami bojowymi, które miały miejsce na tych ziemiach w latach 1914 – 1915. Bardzo szczegółowa analiza pozwoliła zebranym lepiej zrozumieć specyfikę tamtych wydarzeń.

Wielokrotnie pojawiała się nazwa XV Korpusu – jednostki armii austro-węgierskiej, która walczyła z oddziałami rosyjskim na tym terenie. Druga część książki zatytułowana jest „Groby, groby, groby”. Autor wykonał znakomitą pracę w austriackich archiwach i dotarł do szczegółowych informacji dotyczących faktu pochowania na kamieńskim cmentarzu żołnierzy wojsk austro-węgierskich (a także nielicznych żołnierzy rosyjskich). W 91 grobach pochowano łącznie 101 osób. Dr Kułacz odnalazł akta, które zawierają nazwiska poległych (a także miejsce i przyczynę śmierci). Znakomitym dopełnieniem książki jest część poświęcona tym mieszkańcom gminy Kamień, którzy walczyli zarówno w armii austro-węgierskiej, jak i w Legionach Polskich.

Po krótkiej przerwie nastąpiła druga część spotkania. Wójt Gminy Kamień Ryszard Bugiel pogratulował Autorowi i podziękował za książkę, która tak wydatnie wzbogaciła wiedzę o naszej gminie. Podziękował także prezesowi TPK Józefowi Czubatowi za jego wysiłek i zaangażowanie. W toku dalszej dyskusji Autor opowiadał o specyfice swej pracy, wyjaśniał, jakie motywy skłoniły go do napisania tej książki i odpowiadał na pytania dotyczące jego publikacji. Na zakończenie każdy z uczestników otrzymał jeden egzemplarz książki wraz z autografem i pamiątkowym wpisem Autora.
Spotkanie to było świętem dra Sławomira Kułacza, było podsumowaniem i ukoronowaniem jego pracy. Nie zajmuje się on zawodowo historią – jest językoznawcą. Pisanie książki zbiegło się z pracą związaną z zakończeniem studiów doktoranckich i obroną rozprawy. W międzyczasie został również szczęśliwym małżonkiem. Na tym większe podziękowania zasłużył, bowiem w natłoku obowiązków potrafił wygospodarować czas i znaleźć siły również i na książkę o Kamieniu. Liczymy, że taprzygoda z historią Kamienia nie jest przygodą ostatnią i już wkrótce cieszyć się będziemy z kolejnych owoców jego historycznego hobby.
 Kamień 24 04 2017
Opracował dr Sławomir Ożóg
Zdjęcia Centrum Kultury w Kamieniu
|
|