Wspomnienie o moim ojcu Adamie Piróg , synu Anny i Andrzeja |
Adam Piróg
(ur. 9 września 1916r. - zm. 8 lipca 1991r.)
Urodził się w Kamieniu, tu mieszkał, założył rodzinę, pracował całe życie, tu uprawiał ziemię, tu zmarł i na cmentarzu w Kamieniu został pochowany. To właśnie jego ojciec Andrzej Piróg, szanowany gospodarz, przez wiele lat sprawujący funkcję wójta Kamienia, wybrał z pośród pięciorga rodzeństwa Adama na swojego następcę. Po ukończeniu szkoły podstawowej, kontynuował naukę w Szkole Rolniczej w Mokrzyszowie. W wieku 23 lat został powołany do wojska. Służył w I Szwadronie 10 Pułku Strzelców Konnych w Łańcucie. Podczas kampanii wrześniowej, ojciec doszedł z Frontem Południowym, aż pod Lwów, skąd został internowany na Węgry. Po powrocie do Kamienia, nawiązał kontakty z działaczami ruchu oporu, wstąpił do Związku Walki Zbrojnej, a następnie do Straży Chłopskiej. Po wojnie jego zaangażowanie w obronę ojczyzny, zostało uhonorowane medalem "Za udział w wojnie obronnej 1939 roku", oraz odznaczeniem "Zasłużonym na polu chwały". Po wojnie w 1945 r. założył rodzinę. Razem z żona Janiną (z domu Chmura) wychowali, wykształcili pięcioro dzieci: Krystynę, Andrzeja, Stanisława, Józefa i Marię. Ojciec był człowiekiem pracowitym, gospodarnym, skromnym i przywiązanym do ziemi-ojcowizny. Prowadził 15 hektarowe gospodarstwo, wprowadzając w trudnych latach po wyzwoleniu wiele innowacji. Był pomysłodawcą wprowadzania upraw przemysłowych rzepaku, buraka cukrowego, lnu, koniczyny i bobiku. W latach pięćdziesiątych założył sad, wiele uwagi poświęcając doborowi różnych odmian jabłoni i śliw. Przez lata hodował pszczoły, założył własną pasiekę, był działaczem organizacji pszczelarskich. Był gospodarzem nowoczesnym i otwartym na postęp w rolnictwie. Zmodernizował gospodarstwo, w miejsce drewnianych zabudowań, postawił murowane pomieszczenia gospodarcze (1961 r.). Jako jeden z pierwszych gospodarzy w Kamieniu, zakupił maszyny rolnicze i stale uzupełniał park maszynowy. Unowocześniał produkcję rolną, starał się wprowadzać nowe - jak na tamte trudne czasy - metody uprawy, zbioru plonów, stosował płodozmian, by ekonomiczne wykorzystać ziemię. Hodował bydło i trzodę chlewną. Był dobrym i pracowitym gospodarzem, lubił porządek, najpierw wymagał od siebie, tego też uczył nas - swoje dzieci. Przez lata był członkiem Stronnictwa Ludowego, oraz działaczem Kółka Rolniczego w Kamieniu. Chętnie służył radą i dzielił się zdobytym przez lata doświadczeniem. Wspólnie z braćmi: Wojciechem i Czesławem, był również propagatorem i wykonawcą elektryfikacji w Kamieniu-Prusinie w latach 1948-1949. Przez 20 lat spełniał się również jako radny Powiatowej Rady Narodowej w Nisku. Dbał o interesy mieszkańców wsi. Jego pracę doceniono w 1972 r., odznaczając go Złotym Krzyżem Zasługi i medalem 40-lecia "Zasłużony dla Województwa Rzeszowskiego", oraz "Zasłużony Działacz Ruchu Spółdzielczego".
Fot. Adam Piróg żołnierz 10 Pułku Strzelców Konnych w Łańcucie IX 1939 r.
Fot. Ojciec - koniec lat 70-tych.
Fot. Adam Piróg z kolegami (prawdopodobnie: Soboń, Plizga), w czasie internowania na Węgrzech 1939 r.
Fot. Szkoła Rolnicza w Mokrzyszowie ok. 1930 r. - Adam Piróg ( trzeci od lewej strony w ostatnim rzędzie).
|
Pechowy 13 czerwca 1915 - pożar Steinau |
W artykule poświęconym kwaterze żołnierzy austro-węgierskiech na terenie cmentarza w Kamieniu1 przytoczyłem cytat, w którym wspomniany był pożar w Steinau - jego ofiarą padł miejscowy kościół i większość zabudowań wsi. Wydarzenie to odnotowali w swoich dziennikach także żołnierze, którzy w czerwcu 1915 pojawili się w tej okolicy.
Śtajno - tak do dziś starsi mieszkańcy sąsiednich wniosek nazywają tę wyjątkową wieś, w której starsze domy ustawione są ścianami szczytowymi do drogi. Drogi, która w całej wsi nie ma ani jednego, nawet najmniejszego zakrętu. Wieś założona została przez niemieckich osadników, których tuż po przyłączeniu Galicji do Austrii sprowadził tu cesarz Józef II Habsburg. Około 1890 roku Steinau składał się z 61 domów, w których mieszkało 413 osób. Do wsi należało prawie 14 ha pastwisk, 27 ha łąk i 176 ha niezbyt urodzajnych, bo piaszczystych pól uprawnych2. W centrum ciągnącej się wzdłuż drogi miejscowości znajdował się ewangelicki kościół, cmentarz oraz szkoła.
Austro-węgierski II Pułk Cesarskich Strzelców Tyrolskich, który w drugiej połowie maja 1915 roku walczył między Niskiem a Rudnikiem, pod naporem Rosjan wraz z sąsiednimi jednostkami wycofał się w rejon Jeżowego3. Kilkanaście pierwszych dni czerwca spędził biwakując w Steinau. Owej pechowej niedzieli 13 czerwca otrzymał rozkaz opuszczenia wsi i zluzowania 14. Pułku Piechoty broniącego leśnego odcinka frontu pod stacją kolejową Łętownia. W monumentalnej pracy Ernsta Wißhaupta czytamy: "Ledwo 15 minut po opuszczeniu Steinau w miejscowości wybuchł ogień. Ofiarą pożaru padło pół wsi i piękny kościół"4.
Żołnierz tej jednostki - Matthias Ladurner-Parthanes - w notatce z 17 czerwca 1915 pisał pełen współczucia:
Jeszcze 13 czerwca o czwartej maszerowaliśmy przez Grądy i Groble i dotarliśmy tu późną nocą. Podczas naszego wymarszu ze Steinau zdarzyło się wielkie nieszczęście. Przez nieuwagę jednego z żołnierzy siódmej kompanii niemal cała wieś padła ofiarą ognia. Biedni mieszkańcy poniosą teraz największy ciężar nieszczęścia. We znaki dały im się rekwizycje i kwaterunek wojska, a teraz zniszczony został ich jedyny dobytek. Dziesiątki biednych rodzin muszą teraz odpokutować niezdarność jednego człowieka5.
Słoweniec Alojz Goriup, dowódca baterii w 2. Pułku Armat Polowych, pod datą 15 czerwca 1915 zapisał m.in.:
W te dni spłonęło wiele domów w Jeżowem, a jeszcze więcej w Steinau. W tej ostatniej wiosce pewien strzelec cesarski przy gotowaniu ziemniaków przypadkiem spowodował pożar, który zniszczył około 60 domów i piękny kościół. Wczoraj tam pojechałem. Fotografowałem kościół i pogorzelisko. Pojechałem dalej i widziałem bardzo dziwne, nieco większe domy, które są dużo wyższe i bardziej przestronne w porównaniu do zwykłych. Stajnie i stodoły są [tu] ładniej zbudowane. Steinau to niemiecka osada6.
O ile wydana w międzywojniu monumentalna praca o walkach Tyrolskich Strzelców Cesarskich odnotowuje tylko fakt, nie przypisując nikomu winy, z treści obu powstałych zupełnie niezależnie dzienników jasno wynika, że pożar wybuchł z powodu nieostrożnego obchodzenia się z ogniem przez jednego z żołnierzy. Czerwiec 1915 roku był pogodny i suchy, a zabudowa wsi gęsta... Reporter "Nowej Reformy" podawał, że w Steinau spłonęło dokładnie 39 zagród7.
Kościoła nie odbudowano już nigdy, wieś jednak powoli rozrastała się (w okresie międzywojennym miała około 500 mieszkańców8), tracąc jednocześnie coraz szybciej niemiecki charakter. Nazwę zmieniono na Nowy Kamień, a ostatni Niemcy wysiedleni zostali w czasie II wojny światowej.
Na zgliszczach rodzinnego domu - scena jakich wiele dało się zaobserwować w Galicji
Sławomir Kułacz
|
Więcej…
|
|
Uzupełnieniem słowniczka z gwarą kamieńską będą charakterystyczne germanizmy dla wsi Steinau, jakie pozostały po mieszkających tam Austriakach - Niemcach.
Na pole za domem mówiliśmy hausplatz (a nawet "hastplac". "Plac" to była działka budowlana.
Na drogę w pole, na której pasałem krowy to "wygon".
"Piś" to było pastwisko, a łąki za "Borczynami" blisko wsi Krzywdy - "Szlak".
Pola pod "Borczynami" - lasem serwitutowym nazywały się "Najfeld" i "Waldki", a pola bliżej Kamienia to "Linksajt" (po lewej stronie drogi idąc do Kamienia) i "Reksajt" (po prawej stronie drogi). Natomiast pola w stronę wsi Łętownia nazywały się "Santy".
"Strug" to był hebel, a przecinak - "maisel", natomiast "oświary" to są boczne deski - odpady po tartaczne.
Smoczek to był "cymel". Butelka to "flaszka".
"Szuter" to był żwir.
"Szarwark" to była i jest praca w lesie serwitutowym w związku z posiadanym udziałem w spółce, nieodpłatna dniówka na rzecz spółki serwitutowej, w lesie prace trwały od rana do wieczora przy sadzeniu drzew, przecince gałęzi, pilnowaniu lasu w okresie przedświątecznym, czyszczeniu rowów leśnych itp. z przerwą na posiłek, czasami przy ognisku, gdy było chłodno.
Pozdrawiam: Władysław Wąsik
PS. Ciekawostką językową może być znaczenie słów: dwór i pole. W Kamieniu wychodząc z domu mówi się; "idę na pole" a już w Lublinie; "idę na dwór" aczkolwiek oba zwroty mają zupełnie inne znaczenie?
WW.
|
Odnośnie do wspomnień o ks. Tomaszu Wąsiku |
W nawiązaniu do wspomnień o ks. Tomaszu Wąsiku, przesyłam zdjęcie rodzinne.
Jest to chyba najstarsze zdjęcie, jakie się zachowało z pamiątek rodzinnych. Interesujące są stroje; sukmana pradziadka ale także ubiór prababki i ciotek. Zdjęcie wykonano w Kamieniu na posesji obok dawnej poczty, skąd wywodzi się nasza rodzina.
Jestem przyjacielem Steinau (tam się urodziłem) i Kamienia, interesuje mnie wszystko co dotyczy tych okolic. Utkwił mi w pamięci widok maszyny parowej napędzającej młyn i tartak Pana Kędziora, jego szopa z tajemniczymi książkami, opisami i częściami maszyn. Ten stary młyn i maszyna parowa z agregatem wytwarzającym pierwszy prąd w Kamieniu byłby pięknym muzeum. Nie wiem czy coś z tego zostało?
Zdjęcie prawdopodobnie z 1904 lub 1905 roku, zrobione na posesji Wąsików - obecnie adres - Kamień 404.
W górnym rzędzie (bracia): od lewej Marcin Wąsik (ur. 1885 r - zm. 1973 r.) w środku ks. Tomasz Wąsik (1878-1951), Wojciech Wąsik (1881-1963)
W dolnym rzędzie: Agnieszka Sudoł siostra ks. Tomasza, ojciec ks. Tomasza - Jakub z żoną, ostatnia z prawej siostra ks. Tomasza.
Pozdrowienia z Wrocławia: Władysław Wąsik
|
|