sobota, 20 kwietnia 2024r.
Home
Towarzystwo Przyjaciół Kamienia
30 lat Towarzystwa Przyjaciół Kamienia

     Czwartkowy wieczór, 21.stycznia, był wyjątkowy nie tylko dlatego, że akurat tego dnia o swoim istnieniu przypomniała nam zima. Gdy na dworze (przepraszam- na polu!- wybaczcie niżej podpisanej przywłoce z Ziem Odzyskanych) trwała szarża zjednoczonego oręża Królowej Śniegu, chłoszcząc niemiłosiernie śniegiem i mrozem, w ciepłej przestrzeni kamieńskiej remizy odbyło się spotkanie Towarzystwa Przyjaciół Kamienia zorganizowane z racji obchodów 30-lecia jego działalności.


     Kiedy karnawał trwał w najlepsze, licealiści z Kamienia pracowicie wytupywali poloneza i walca, kiedy wzruszone babcie odbierały hołdy od swoich wnucząt, a zima znów podstępem zaskoczyła drogowców, członkowie Towarzystwa Przyjaciół Kamienia jak zwykle poszukali sobie zajęcia i zamiast grzać się przed kominkiem, zorganizowali spotkanie, na którym, jak to zwykle bywa, nie zabrakło strawy i dla ciała, i dla ducha. O uroku kamieńskiej kuchni napisałam już niejeden pean, zatem pokłady dytyrambicznych zachwytów pozostawmy dla wydarzenia bez precedensu - a więc wydania książki o historii spotkań z mową gwarową GwarKam, której autorem jest dr Sławomir Ożóg, polonista z naszego kamieńskiego gimnazjum.

     Pan dr Ożóg dokonał rzeczy pięknej i chwalebnej, albowiem zebrał informacje o tym jakże wyjątkowym przedsięwzięciu i doprowadził do wydania ich w postaci książki, tym samym ujarzmił to, co ulotne, co umyka ludzkiej pamięci, blednie w stosie gazet, znika w efemerycznym cyfrowym bycie. Jak podkreślał autor- książka ta nie mogła powstać bez pomocy wielu osób (spośród których wymienić należy przede wszystkim panią Helenę Orszak i panią Genowefę Saj), wszak i GwarKam był dziełem zbiorowości. Książka jest bogato okraszona zdjęciami, a te należy opisać, opatrzyć komentarzem, pozbierać nazwiska tak, by nikogo nie pominąć, odgrzebać daty, odtworzyć zdarzenia. To niejednokrotnie żmudna mrówcza praca, bez której żadna idea nie ma racji bytu. Jednakowoż trud pisarski, zamysł i konstrukcja książki są przecież zasługą pana doktora. Okładka książki jest realizacją zamysłu artystycznego pani Zofii Bednarz.


     To wydarzenie stanowiło clou owego wieczoru, ale przecież na sali obecni byli znamienici goście, którzy swoją obecnością uświetnili to spotkanie, a słowem dodali mu blasku.

     I tak spotkanie otworzył prezes Towarzystwa Przyjaciół Kamienia, pan Józef Czubat, o którym z wielkim szacunkiem wypowiadał się w dalszej części spotkania obecny na nim pan wójt, Ryszard Bugiel. Nie zabrakło przewodniczącego Rady Powiatu i sekretarza gminy pana Jerzego Bednarza oraz przewodniczącego Rady Gminy Mirosława Piędla. Obecni byli dyrektorzy szkół z terenu naszej gminy, nauczyciele, członkowie TPK i jego sympatycy, a także członkinie Kół Gospodyń Wiejskich. Spotkanie uświetnił swą obecnością prof. Kazimierz Ożóg, który przybył nań wraz z małżonką.

 
     Prezes Józef Czubat przypomniał początki działalności towarzystwa, spotkania „na pięterku w banku, kiedy trzeba było powołać stowarzyszenie, by łatwiej było pokonać przeszkody biurokratyczne piętrzące się przed nieżyjącym już dr. Andrzejem Rurakiem, który chciał wydać książkę o historii naszej wsi. Choć pomysł zrodził się już w roku 1983, na rejestrację stowarzyszenia trzeba było poczekać do roku 1985. W tym czasie zbierano materiały do książki, a udostępnili je m.in. ksiądz Tadeusz Wójcicki i kronikarz Konstanty Radomski. Bogatym źródłem wiedzy okazało się archiwum państwowe i kościelne. Brudnopis książki przepisywali pracownicy banku, a szczególnie najmłodsza wówczas członkini Towarzystwa, pani Alicja Hawro. Maszyna do pisania „Łucznik”, która odegrała ważną rolę historyczną, do dziś znajduje się w naszej Skarbnicy Pamięci. Do dziś zachowały się też kwitariusze przedpłat na druk książki”. I tak historia zatoczyła koło, bo przecież wydanie książki dr. Sławomira Ożoga bez wsparcia finansowego sponsora, pana Stanisława Bednarza, nie byłoby możliwe. Prezes przypomniał również nazwiska założycieli Towarzystwa, którzy stanowili również zespół redakcyjny periodyku wydawanego z inicjatywy TPK- „Echa Kamienia” - Jana Orszaka, Alicji Hawro, Jacka Partyki, Genowefy Saj, Krystyny Lenart, Alicji Gutowskiej i Jerzego Bednarza.

 


     Wzruszające było wystąpienie pana wójta. Odwołał się on do osobistych doświadczeń, do wspomnień, do opinii wygłaszanych przez nieżyjącego już Ojca czy dyrektora Jana Dobrowolskiego. Pan wójt, który od 38 lat jest mieszkańcem Kamienia, w ciepłych słowach opisał prezesa jako człowieka „co jak coś sobie postanowił, to tego dopiął”, którego pan wójt „cenił i zawsze będzie cenił, korzystając z jego mądrości i doświadczenia”. W dalszych słowach nie zabrakło wyrazów wdzięczności i życzeń wielu jeszcze sukcesów.


     Głos zabrał również pan Jerzy Bednarz, przypominając genezę GwarKamu. To właśnie z jego inicjatywy, przy wydatnym wsparciu Jana Orszaka, zainicjowano spotkania z mową gwarową, jedyną tego typu imprezę w naszym kraju.

     Ważną częścią spotkania było rozdanie książek autorstwa dr. Ożoga. Każda z nich na stronie tytułowej miała wykaligrafowaną dłonią pani Zofii Bednarz dedykację. Jubilerska to robota i niech szczęśliwy będzie ten, kto wpis ów ma zaszczyt umieścić w swoim księgozbiorze.


     Gdy rozdawano książki, na stołach zagościły specjały kuchni kamieńskich kucharek. I tak w gwarze rozmów, przy wtórze facecji ze swadą opowiadanych przez pana profesora Kazimierza Ożoga, w towarzystwie wiersza ułożonego przez panią Annę Szewczyk i przez nią wydeklamowanego (zapamiętałam wzruszającą puentę o pracy, która „nie smakuje, ale wychowuje”- doprawdy, kwintesencja życiowej mądrości!).


     Kiedy po raz kolejny siadam przed ekran komputera, by lepiej lub gorzej donosić o kolejnych poczynaniach członków TPK, w którego szeregach bycie poczytuję wciąż za zaszczyt i fascynującą przygodę, zastanawiam się, ileż jeszcze pasji, pracowitości i ułańskiej fantazji kryje się w głowach tych ludzi, którzy są moimi przełożonymi, kolegami z pracy, szanowanymi członkami społeczności. W czasach, w których przeliczamy wszystko na zysk, w których opłaca się tylko to, co opłacalne, są ludzie, którzy śmiałe idee odważnie wcielają w czyn, bez żądzy poklasku, bez wiary w czerwony dywan albo zwykłe ludzkie „dziękuję”. To jedna z najcenniejszych lekcji, którą dane mi było odebrać w Kamieniu. Ciężko pisać o Waszych poczynaniach i nie myśleć o Was z podziwem i wzruszeniem, co rusz więc pozwalam sobie na prywatę i chylę nisko czoła, pozostając, jak zawsze, do dyspozycji-


Ewa Świerat

 

 

Zdjęcia z wydarzenia dostępne są także w galerii:

Galeria - 30-lecie TPK

 

 
Do korzeni naszych Przodków... z Linz do Nowego Kamienia, z Kamienia do Linz

DLACZEGO LINZ?

     Od urodzenia mieszkam na wsi i zawsze mnie interesowały sprawy związane z wsią i rolnictwem. Nawet uczęszczając do technikum elektronicznego i studiując ekonomię nigdy nie zerwałem z tym, co wiązało się z siewem, żniwami i młocką, czyli z pracą w gospodarstwie. Studiując w UW River Falls (USA) trafiłem do rolniczego Stanu Wisconsin i mogłem „podglądać” amerykańskie rolnictwo. Po przejęciu w 1986 r. gospodarstwa po rodzicach, a właściwie od Mamy bo Tato zmarł w 1985 r., jeszcze z większym zainteresowaniem zająłem się tematyką rolniczą. Od samego początku działam w NSZZ RI „Solidarność”. Od 2016 roku jestem na czele związku jako przewodniczący Podkarpackiej Rady Wojewódzkiej, a jednocześnie na zjeździe krajowym zostałem powołany do prezydium Rady Krajowej jako sekretarz. Zostałem oddelegowany do pracy w Copa-Cogeca: jest to grupa organizacji pracujących dla rolnictwa i wokół rolnictwa z całej UE, a spotkania odbywają się w Brukseli. Przed wystąpieniem epidemii COVID kilka razy brałem udział w pracach grupy zadaniowej ds. Brexitu i reprezentowałem nasz związek w konsultacjach dotyczących wyjścia Wielkiej Brytanii z UE.

     Kiedy otrzymałem informację, że kolejne Europejskie Forum Rolnicze odbędzie się w Linz w Austrii chętnie przyjąłem propozycję udziału w tym wydarzeniu, ponieważ wiedziałem, że z tego regionu przybyła do Nowego Kamienia grupa 53 rodzin w ramach tzw. kolonizacji Józefińskiej, a miało to miejsce w 1783 roku. Zwolennikiem kolonizacji był cesarz austriacki Józef II, który podpisał 1783 roku patent cesarski i od tego momentu rozpoczęła się kolonizacja na szeroką skalę. Oprócz osadnictwa miejskiego dopuszczano osadnictwo rolnicze. Jako tereny pod osadnictwo przeznaczano głównie folwarki dóbr kameralnych (dawne królewszczyzny) i ziemie zlikwidowanych klasztorów. W wyniku kolonizacji józefińskiej powstało 177 kolonii, a wśród nich Nowy Kamień - Steinau. Szacuje się, że w wyniku całej kolonizacji józefińskiej liczba osadników wyniosła około 15 000 osób, a dotyczyło to 3 200 rodzin.

     Wraz z delegacją, na czele której stanął wiceprzewodniczący NSZZ RI „Solidarność” senator Jerzy Chróścikowski, a jednocześnie przewodniczący Senackiej Komisji Rolnictwa oraz przewodniczący naszych struktur z Małopolski - Wojciech Włodarczyk i z Wielkopolski - Aleksander Tadych, udaliśmy się przez Wiedeń do Linz.

 

 

WIEDEŃ

     W rejonie Wiednia postanowiliśmy zrobić postój w drodze. Najlepszym miejscem na odpoczynek okazało się Wzgórze Kahlenberg, gdzie odbyła się w 1683 bitwa pod Wiedniem. Na miejscu spotkaliśmy Polaka mieszkającego w Wiedniu, który stał się naszym przewodnikiem i w sposób bardzo obszerny i barwny przedstawił kulisy i przebieg tego wydarzenia. Podkreślił zasługi naszego króla Jana III Sobieskiego oraz husarii. Wysiłek oręża polskiego był ogromny, a przebiegłość i sposób zaatakowania Turków przez artylerię z niedostępnego według Turków miejsca i pora ataku zaskoczyły całkowicie wroga. Pomysł usytuowania artylerii na niedostępnym wzgórzu Kahlenberg okazał się świetnym posunięciem króla Jana III Sobieskiego, czym zaskoczył całkowicie Turków. Polacy kolejny raz uratowali Europę od niewiernych, tym razem wpływów osmańskich. Wiktoria Wiedeńska była możliwa dzięki zaangażowaniu wojsk polskich pod dowództwem króla Jana III Sobieskiego. Armia osmańska pod wodzą Wezyra Kara Mustafy doznała klęski, a bitwa była przełomowym wydarzeniem w wojnie z Imperium Osmańskim. Po klęsce pod Wiedniem Turcy przeszli do defensywy i przestali stanowić zagrożenie dla chrześcijańskiej Europy. Cesarz austriacki Leopold I początkowo lekceważył króla polskiego Jana III Sobieskiego. W momencie bezpośredniego zagrożenia ze strony Turków dał się przekonać do przekazania dowodzenia bitwą polskiemu królowi. 12 września 1683 roku król Jan III Sobieski wziął udział we mszy świętej, w której uczestniczył delegat papieski Marek z Aviano. Przeraża ogromna niewdzięczność cesarza austriackiego Leopolda I, który po bitwie lekceważył polskie sztandary, czego wyrazem było niezdjęcie kapelusza wyrażające brak szacunku. Austriacy utrudniali również zaopatrzenie w prowiant oraz nie pozwalali na pochówek poległych rycerzy w godnym miejscu. Takie zachowanie można uznać za wielką niewdzięczność w stosunku do armii, która znacząco przyczyniła się do zwycięstwa. Nasz przewodnik przypomniał również pobyt największego z Rodu Polaków Świętego Jana Pawła II, który był z pielgrzymką w Austrii i modlił się w kościele na Wzgórzu Kahlenberg w 300. rocznicę Wiedeńskiej Wiktorii. Razem z kolegami opuszczaliśmy wzgórze napełnieni dumą z naszych bohaterskich przodków i bogatsi w wiedzę historyczną.

         

Więcej…
 
KIDA - EMIGRANCI Z KAMIENIA

     Pozdrawiam wszystkich Kidasów w Kamieniu. Badając przodków ze strony matki w Kamieniu, zapoznałam się z linią mojej babci.

     Była córką Wojciecha Kidy (1858-1929) i Marianny Sądej (1862-1939). Wojciech był potomkiem Sebastiana Kidy i Tekli Kozaków, mieszkających w kamieniu pod numerem 235. Wojciech i Marianna mieli dużą rodzinę, liczącą 12 dzieci, co nie było niczym niezwykłym w XIX wieku. Tymi dziećmi byli: Franciszka 1882-1972, Sebastianus 1883-1893, Jan 1885-?, Aniela 1887-1976, Anna 1889-1945, Katarzyna 1891-1976, Tekla 1893-?, Regina 1895-1911, Karolina 1897-2000, Julianna 1900-1900, Julianna 1901-2001 i Teofila 1904-?.

     Poniżej relacja dotycząca emigrantów Kida z Kamienia.

     Pierwszą piątką były siostry mojej babci ze strony matki, Anny Kidy. Reszta to inne Kidy, ale tylko z Kamienia. Ponieważ Kida to dość popularne nazwisko, Kidów było znacznie więcej z pobliskich wsi jak Steinau alias Nowy Kamień, Górno, Łowisko, Jeżowe, Łętownia, itd.

     Część emigrantów z Kida wyjechała do Europy Zachodniej głównie do pracy w kopalniach węgla kamiennego i do pracy w rolnictwie. Francja była częstym celem Polaków, ponieważ francuska polityka pracy zachęcała do imigracji z Europy Wschodniej. Ze względu na bliskość geograficzną Polski emigracja do Francji była tańsza i mniej uciążliwa niż przeprawa przez Atlantyk.

     Inni przepłynęli Atlantyk w drodze do Stanów Zjednoczonych. Zwykle myślimy o tym, jak opuszczają Kamień i swoje rodziny, aby nigdy więcej ich nie zobaczyć. Choć zdarzało się to często, zdarzało się, że wracali do Polski i z powrotem, nawet wielokrotnie, a czasem wracali do Kamienia na stałe. Podróżowali tylko w celach rodzinnych, a także aby uciec przed recesją gospodarczą w USA. Recesje te dotknęły imigrantów w nieproporcjonalnym stopniu, ponieważ zajmowane przez nich miejsca pracy były często tymczasowe, niepewne, ryzykowne fizycznie i wykonywane w branżach o charakterze cyklicznym, pozbawionych siatki bezpieczeństwa socjalnego. Dla tych, którzy udali się do USA, logistyka podróży powrotnych do Polski była z pewnością bardziej wyczerpująca niż obecnie, ale w tamtych czasach świadczenie usług pasażerskiego transportu oceanicznego dla milionów europejskich emigrantów było bardzo dochodowym biznesem. Stąd istniało dziesiątki statków świadczących te usługi, a konkurencja sprawiła, że ceny były stosunkowo przystępne w porównaniu do tych o skromnych środkach. Czytałem badania pokazujące, że po uwzględnieniu kosztów utrzymania oszczędności z około czterech do sześciu miesięcy wystarczyły na opłacenie przelotu transatlantyckiego z USA do Europy.

     Oprócz dobrowolnych emigrantów nie zapominajmy także o chaosie wywołanym II wojną światową, kiedy część Kidasów została zmuszona do emigracji z użyciem broni podczas niemieckiej okupacji.

     FRANCISZKA KIDA: Urodzona 18 lipca 1882 r., córka Wojciecha Kidy i Marianny Sądejów. Nie mogłem znaleźć żadnych zapisów wskazujących, kiedy pierwotnie wyemigrowała. Najwyraźniej amerykańskie władze ds. naturalizacji miały ten sam problem, ponieważ w Archiwach Narodowych USA istnieje akta dotyczące cudzoziemców dotyczące jej nazwiska, co wskazuje, że śledczy nie byli w stanie określić portu wjazdu na potrzeby naturalizacji. Nie znalazłem żadnej informacji, że przyznano jej obywatelstwo amerykańskie. Jednakże ci sami badacze naturalizacji z jakiegoś powodu wyznaczyli 30 marca 1905 r. jako datę pierwszego wjazdu kobiety do Stanów Zjednoczonych. Tak czy inaczej, to musi być nieprawda i musiała wyemigrować jakiś czas przed 1904 rokiem, ponieważ w archiwach stanu Massachusetts znajduje się zapis, że poślubiła Adama Piechowskiego 5 lipca 1904 roku w Holyoke. Ostatecznie mieli w sumie 11 dzieci urodzonych w latach 1907–1923, wszystkie w USA, z których dziewięcioro dożyło dorosłości. Franciszka przynajmniej raz podróżowała z USA do Polski i z powrotem, ponieważ figuruje na liście pasażerów statku SS KronprinzessinCecilie wypływającego z Bremy 18 marca 1913, przybywającego do Nowego Jorku na Ellis Island 26 marca 1913. Wpisana jest jako 31 lat, zawód Gospodyni domowa, umiejąca czytać i pisać, posiadająca ostatnie miejsce zamieszkania w Polsce u ojca Wojciecha Kidy w Kamieniu i posiadająca 25 dolarów w gotówce. Jej celem był stan Holyoke w Massachusetts, aby dołączyć do męża Adama. Towarzyszyła jej wówczas dwójka młodszych dzieci, w wieku 3 lat i 11 miesięcy. Wygląda na to, że jej wyjazd z USA do Polski miał na celu towarzyszenie najstarszemu synowi do Kamienia i z niewiadomych powodów pozostawienie go tam z babcią Marianną Sądej. Spędził z nią 9 lat, włączając w to cały okres I wojny światowej. Według jego tymczasowego wniosku o paszport amerykański, złożonego w Warszawie w 1922 r., mieszkał w Kamieniu u swojej babci od 1913 r., gdy miał 6 lat, aż do 1922 r. Jego paszport amerykański został wydany 18 września 1922 r. w Warszawie. Wrócił do Stanów Zjednoczonych opuszczając Rotterdam 7 lutego 1923, mając 16 lat, na pokładzie statku SS Volendam, który dotarł do Nowego Jorku 19 lutego 1923. Franciszka pracowała przez pewien czas w papierni, gdzie pracował także jej mąż i jedna córka. Zmarła 20 kwietnia 1972 w Holyoke w wieku 89 lat i została pochowana w SouthHadley w stanie Massachusetts.

 

Powyżej: Zdjęcie najstarszego syna Franciszki Kidy, lat 16, z paszportu wydanego w 1922 r. w Warszawie


     ANIELA KIDA: Urodzona w Kamieniu 19 marca 1887 r., córka Wojciecha Kidy i Marianny Sądejów. Wyszła za mąż za Michała Story w Kamieniu 6 lutego 1907 r. Mieli co najmniej pięcioro dzieci urodzonych w latach 1908, 1914, 1916, 1918 i 1920, wszystkie w Polsce. Aniela Story wyemigrowała samotnie przez Bremę w Niemczech 5 października 1909 na pokładzie statku SS Kaiser Wilhelm der Grosse. W liście pasażerów widnieje ona jako 23 lata, umiejąca czytać i pisać, zawód Gospodyni domowa, mąż Michał Story w Polsce, posiadająca 22,00 dolarów w gotówce, z biletem do miejsca docelowego w domu swojej „siostry Maryi Kołodziej” „mieszka pod adresem 758 AshlandAvenue w Chicago, stan Illinois. Sądząc po datach urodzenia jej dzieci, oznaczałoby to, że gdy Aniela wyemigrowała w 1909 r., pozostawiła roczne dziecko pod opieką męża Michała. Następnie Aniela musiała wrócić do Polski około 1913 roku, aby urodzić pozostałe dzieci. W Dzienniku Chicagoskim z 8 marca 1913 roku podano, że Aniela Story przekazała na rzecz nowego N.M.P. 5,00 dolarów. Anielskiej w Chicago. Dziś na Cmentarzu Komunalnym w Jarosławiu przy ul. Na Cmentarnej - Starym znajduje się tablica pochówku Anieli Story urodzonej 19 marca 1887 r., zm. 30 lipca 1976 r. Umieszczona jest w mauzoleum, w którym pochowana jest także Maria Janiec. Maria była najstarszą córką Anieli, urodzoną w 1908 roku, która wyszła za mąż za Andrzeja Jańca, mieszkającego w Surmaczówce w powiecie jarosławskim. Aniela zmarła w wieku 89 lat. Była przykładem kogoś z Kamienia, który wyemigrował do USA, mieszkał tam przez kilka lat, a potem wrócił do Kamienia na stałe.

 

Powyżej: Miejsce pochówku Anieli Kidy na Cmentarzu Komunalnym w Jarosławiu

 

     KATARZYNA KIDA: Urodzona 25 grudnia 1891 r. w kamieniu nr 235, córka Wojciecha Kidy (syna Sebastiana Kidy i Tekli Kozaka) i Marianny Sądej (córka Jakuba Sądeja i Reginy Partyki). Została ochrzczona 28 grudnia 1891 r., ojciec chrzestny Jan Delekta, matka chrzestna Marianna Oczkowska. Wyemigrowała przez Bremę, Niemcy 26 listopada 1910 r. na pokładzie statku SS Main, który przybył do Nowego Jorku na Ellis Island 11 grudnia 1910 r. W liście pasażerskim widnieje jako 20-letnia, potrafiąca czytać i pisać, zawód Służąca, posiadająca 12 dolarów. gotówką, wraz z biletem do miejsca docelowego w domu swojej siostry Anieli Story mieszkającej pod adresem 1543 WabansiaAvenue w Chicago, w stanie Illinois. W Chicago poznała i 15 listopada 1913 roku poślubiła Tomasza Czubata. Mieli co najmniej czworo dzieci. Tomasz zmarł 20 stycznia 1929 r. Katarzyna poślubiła wówczas Stanleya Ipczyńskiego 1 marca 1930 r. W amerykańskim spisie powszechnym z 1940 r. jej stan cywilny widnieje jako „Rozwiedziona”. Zmarła w lipcu 1976 roku w wieku 84 lat i została pochowana jako Katarzyna Czubat 27 lipca 1976 roku na cmentarzu św. Wojciecha w Niles na przedmieściach Chicago.

 

Powyżej: Zeskanowany obraz aktu urodzenia Katarzyny Kidy

 

     KAROLINA KIDA: Urodzona 15 października 1897 r. w kamieniu nr 235, córka Wojciecha Kidy i Marianny Sądejów. Została ochrzczona 19 października 1897 r., ojciec chrzestny Jakub Stasiak, matka chrzestna Marianna Oczkowska. Wyemigrowała przez Bremę 18 marca 1914 na pokładzie statku SS Kaiser Wilhelm der Grosse, docierając do New York Ellis Island 26 marca 1914. Na liście pasażerów statku widnieje jako Karolina, lat 17, zawód Służąca, umiejąca czytać i pisać, w posiadanie gotówki 25 dolarów, ostatnie miejsce zamieszkania Kamień, Galizia, ojciec Wojciech Kida. Jej celem był „wujek Jan Skomro” w Winthrop w stanie Maine. Również z Kamienia na tej samej liście pasażerów znalazły się Stefania Kudyla, lat 17 i Aniela Gocman, lat 17, które leciały w tym samym kierunku co Karolina. Wujek Jan Skomro był popularnym krewnym. W pewnym momencie przeprowadziła się z Maine do Massachusetts, gdzie poznała i poślubiła Józefa Kołodzieja. Mieli 3 dzieci. Karolina zmarła 20 września 2000 roku w wieku 102 lat. Została pochowana na cmentarzu MaterDolorosa w SouthHadley w stanie Massachusetts.

 

Powyżej: Karolina Kida, w Massachusetts, około 1960 r.

 

     JULIANNA KIDA: Urodzona 14 września 1901 r. w kamieniu nr 235, córka Wojciecha Kidy i Marianny Sądejów. Została ochrzczona 16 września 1901 r., ojciec chrzestny Wojciech Oczkowski, matka chrzestna Marianna Czubat. Wyszła za mąż za Stefana Gralińskiego. Mieli 10 dzieci. W spisie powszechnym Francji z 1936 r. figuruje jako mieszkająca w Gamaches en Vexin wraz z mężem, oboje pracownikami rolnymi, i czterema najstarszymi córkami, wszystkie urodzone we Francji w latach 1928, 1930, 1932 i 1933, w gospodarstwie Mme Wdowa Lemetais. Zatem Julianna najprawdopodobniej wyemigrowała z Kamienia jeszcze przed 1928 rokiem. Jednak w tym spisie figuruje jako „Gralenski-Kazmirzak, Veronica” urodzona w 1900 roku w Ruskuwie. We francuskim indeksie zgonów ubezpieczenia społecznego INSEE jej nazwisko widnieje jako Veronica Kazmirzka, data urodzenia 15 maja 1900 r. i miejsce urodzenia „Ruskkw, Pologne”. Była jeszcze jedna Julianna Kida, urodzona w 1900 r. w Kamieniu z tych samych rodziców, ale zmarła w wieku 6 miesięcy. Nie mam pojęcia, dlaczego ta Julianna zmieniła dane identyfikacyjne, ani nie wiem, czy zrobiła to przed, czy po emigracji do Francji. Julianna zmarła 17 stycznia 2001 roku w wieku 99 lat.

 

Powyżej: Julianna Kida we Francji około 1960 roku

 

     AGNIESZKA KIDA: ur. 12 stycznia 1897 w Kamieniu, nr domu 802, ojciec Józef Kida (syn Marcina Kidy i Agnieszki Bochenek) i Regina Watras (córka Michała Watrasa i Franciszki Majowicz), ochrzczona 16 stycznia 1897, ojciec chrzestny Wojciech Surdyka i matka chrzestna Kunegunda Wdowa po Delektie. Agnieszka wyemigrowała przez Antwerpię do Belgii na pokładzie statku SS Lapland 14 marca 1914 r., docierając do Nowego Jorku na Ellis Island 24 marca 1914 r. W rejestrze pasażerów wpisana jest jako 17-letnia, zawód Służąca, potrafiąca czytać i pisać, pozostawiając ojca Józefa Kidę w Kamień Galicja. Miała 29 dolarów w gotówce, a celem podróży był jej wujek Kazimierz Watras w North Franklin w stanie Connecticut. Na tej samej liście pasażerów z Kamienia znaleźli się także: Kazimierz Walicki 18, Paweł Ferencz 17, Julia Skomro 18, Marcin Rogala 34, Julia Rzeszutka 15, Józefa Stypa 18, Maryia Piela 18 i Wiktoria Tereba 18. Na liście znalazł się także Józef Drzelich 40 ze Steinau. W pewnym momencie przeniosła się do Framingham w stanie Massachusetts, gdzie pracowała w jednym z zakładów tekstylnych. Tam 24 października 1920 roku wyszła za mąż za Antoniego Golasza, z którym miała dwie córki. Później przenieśli się do Hartford Connecticut, gdzie według spisu powszechnego Stanów Zjednoczonych z 1930 r. mieszkali z dwiema córkami w wieku 7 i 4 lat. W spisie z 1940 r. Agnieszka figuruje jako woźna w firmie ubezpieczeniowej. Zmarła 5 listopada 1983 w Wethersfield w stanie Connecticut w wieku 86 lat. Została pochowana na cmentarzu Mount Saint Benedict w Bloomfield Connecticut. Na jej nagrobku błędnie wskazano datę urodzenia: 21 stycznia 1900 r.

 

Powyżej: Częściowa kopia listy pasażerów pokazująca przyjazd
Agnieszki Kidy i innych osób z Kamienia


     SALOMEA KIDA: ur. 5 stycznia 1892 r., dom nr 397 w Kamieniu, ojciec Marcin Kida (syn Tomasza Kidy i Marianny Stary), matka Zofia Walicka (córka Józefa Walickiego i Marianny Sieczkowskiej). Została ochrzczona 5 stycznia 1892 r. Ojcem chrzestnym Wojciecha Lichwiarza, matką chrzestną Marianny Piekut. Zobacz UWAGA dla jej siostry Marianny Kidy poniżej.

 

Powyżej: Zeskanowana kopia aktu urodzenia Salomei Kidy


     Wyemigrowała przez Liverpool do Anglii 15 czerwca 1906 r. na pokładzie statku SS Cedric, docierając do Nowego Jorku na Ellis Island 24 czerwca 1906 r. W liście pasażerów widnieje jako mająca 16 lat (w rzeczywistości miała 14 lat), zawód Służąca, potrafiąca czytać i napisz, ostatnie miejsce zamieszkania w Polsce Kamień, posiadający 1 dolara w gotówce, cel podróży kuzyn August Walicki w Collinsville, stan Connecticut. Na tej samej liście, także z Kamienia, znalazły się Marianna Sikora 17, Paulina Partyka 17, Franciszka Rurak 21, Franciszek Walicki 25, Jan Szewczyk 30 i Aniela Szewczyk 19.

 

Powyżej: Wpis na listę pasażerów Salomei Kidy i innych osób z Kamienia


     Poślubiła Franciszka Walickiego 13 stycznia 1913 w Southington, Connecticut. Co ciekawe, wyemigrował do Stanów Zjednoczonych na tym samym statku, co Salomea. Warto również zauważyć, że w spisie powszechnym Stanów Zjednoczonych z 1920 r. „Charley Bober” był lokatorem w domu Salomei. Prawdopodobnie był to Karol Bober, który poślubił Mariannę Kidę, opisaną poniżej siostrę Salomei. Salomea miała troje dzieci urodzonych w latach 1913, 1914 i 1932. Zmarła 2 października 1949 w New Britain w stanie Connecticut w wieku 57 lat. Została pochowana na cmentarzu Najświętszego Serca jako Salomeja Walicka. Na jej nagrobku błędnie wpisano rok urodzenia: 1896.

     MARIANNA KIDA: ur. 28 czerwca 1898 r. w kamieniu nr 397, ojciec Marcin Kida (syn Tomasza Kidy i Marii Starej), matka Zofia Winiarska (córka Józefa Winiarskiego i Marianny Puchalskiej). Została ochrzczona 7 marca 1898 r., ojciec chrzestny Sebastian Majka, matka chrzestna Rozalia Skomro. (UWAGA: ta Marianna Kida ma w akcie urodzenia nazwisko matki jako Winiarska. Całe pozostałe rodzeństwo, również urodzone w tym samym domu nr 397, ma nazwisko matki co Walicka.)

     Wyemigrowała przez Glasgow w Szkocji 4 maja 1912 r., docierając do Nowego Jorku Ellis Island 14 maja 1912 r. na pokładzie statku SS California. W liście pasażerów wpisana jest jako Marya, lat 16 (właściwie miała 14 lat), zawód Krajowa, umiejąca czytać i pisać, pozostawiająca matkę Zofię w Kamieniu, powiat Nisko. Jej celem była jej siostra Salomea Kida przy 72 GroveStreet w New Britain w stanie Connecticut. Na tej samej liście znaleźli się także jej ojciec Marcin Kida 47 i jej kuzynka Franciszka Maziarz 17 z Górna, wszyscy zmierzający w tym samym kierunku. Marcin i Marya posiadali wspólnie 40 dolarów w gotówce. Poinformował, że był w USA już wcześniej, przez rok, 10 lat wcześniej. Marcin i Marya zostali zatrzymani. Z jakiegoś powodu Marcinowi nie wpuszczono go do kraju i 17 maja 1912 roku został deportowany na pokład tego samego statku SS California w drodze powrotnej do Europy. Marya została przyjęta do Stanów Zjednoczonych 16 maja 1912 r. Poślubiła Karola Bobera 28 lipca 1920 r. w New Britain. Mieli jedno dziecko. Została naturalizowana jako obywatelka USA 6 kwietnia 1943 w Hartford w stanie Connecticut. Zmarła 27 maja 1981 w Ansonia Connecticut w wieku 82 lat. Została pochowana jako Mary Bober na cmentarzu SacredHeart w New Britain.

 

Powyżej: Zeskanowany odpis aktu urodzenia Marianny Kidy


     ALOJZY KIDA: Urodzony 10 maja 1877 w Kamieniu, ojciec Michał Kida, matka Marianna Ryś. Po raz pierwszy wyemigrował z Kamienia przez Bremę Niemcy 12 maja 1903 na pokładzie statku SS Kaiser Wilhelm II, który dotarł do Nowego Jorku Ellis Island 20 maja 1903. Według listy pasażerów miał 25 lat, zawód Robotnik, ostatnie miejsce zamieszkania Kamień, miejsce docelowe jego szwagier Jędrzej Wojtowicz przy 2 George Street, Adams, stan Massachusetts, przejazd opłacony przez szwagra, posiadający 2 dolary w gotówce. Ożenił się z Marią Pacyną 7 maja 1906 roku w Pittsfield w stanie Massachusetts. Oboje pracowali w zakładach tekstylnych. Ich pierwsze dziecko urodziło się i zostało ochrzczone w Pittsfield w 1907 r. W spisie miasta Pittsfield z 1908 r. „Alozy” Kida jest wpisany jako mieszkaniec. Alojzy z Marią i dzieckiem wrócili do Kamienia zapewne w 1909 r., gdyż w tym samym roku urodziło się im drugie dziecko i zostało ochrzczone w Kamieniu. (Chrzest pierwszego dziecka z 1907 r. jest kolejnym wpisem w księdze chrztów kamiennych z 1909 r.) W czerwcu 1913 r. urodziło się im trzecie dziecko, które zostało ochrzczone w Kamieniu. Alojzy przebywał w Kamieniu około czterech lat, po czym po raz drugi wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. W dniu 23 sierpnia 1913 r. wypłynął z Antwerpii w Belgii na pokładzie statku SS Lapland i przybył do Nowego Jorku na Ellis Island 2 września 1913 r. (I wojna światowa rozpoczęła się wkrótce potem, w lipcu 1914 r.). Na liście pasażerów widnieje wiek 35 lat. stary, zawód Robotnik rolny, krewna w ostatnim miejscu zamieszkania żona Marya Kida w Kamieniu Galicji, przejazdy opłacone przez siebie, posiadanie gotówki 25 dolarów, docelowy szwagier Józef Rovan, 237 Park Street Lewiston Massachusetts. Również z Kamienia na tym samym statku był Józef Saj, lat 34, zmierzający do tego samego miasta. 12 września 1918 roku Alojzy zgłosił się do poboru do armii amerykańskiej w Chicopee w stanie Massachusetts, podając swój zawód jako czyściciel opon w firmie FiskeRubber Company. (I wojna światowa zakończyła się wkrótce potem, w listopadzie 1918 r.) Swoją najbliższą krewną wyznaczył Marię Kidę w Galicji w Austrii. Po około 5 latach spędzonych w USA Alojzy musiał powrócić do Kamienia, gdyż w 1919 roku urodziło się tam jego czwarte dziecko. Alojzy zmarł na suchoty 7 sierpnia 1925 roku w Kamieniu w wieku 48 lat.

 

Powyżej: Zeskanowana kopia karty rejestracyjnej poboru wojskowego USA Alojzego Kidy. Podpisał się „Alozy”

 

     MICHAŁ KIDA: Urodzony 22 września 1910 r. w kamieniu nr 1060, syn Piotra Kidy (syna Michała Kidy i Marii Ryśów) i Reginy Szot (córki Izydora i Agnieszki Szotów). Ochrzczony został 24 września 1910 r., ojciec chrzestny Alojzy Kida (jego wujek opisany powyżej), matka chrzestna Maria Walicka. Wyemigrował mimowolnie. Z akt obozu koncentracyjnego w Dachau w Niemczech wynika, że został internowany 19 lipca 1940 r., niedługo po niemieckiej inwazji na Polskę, otrzymał numer więźniarski 13971, kategoria „Sch.Po”. co oznacza „SchutzhäftlingPolnisch” lub „Polak aresztu ochronnego”. Był to termin administracyjny używany do maskowania faktycznego pozbawienia wolności za pracę przymusową. 16 sierpnia 1940 został przeniesiony do obozu koncentracyjnego Mauthausen w Bawarii w Niemczech. Wielu więźniów Mauthausen było wykorzystywanych do dostarczania bardzo dochodowej niewolniczej siły roboczej w lokalnych kamieniołomach granitu, w zakładach amunicyjnych i montażowych samolotów itp. Prawdopodobnie był tam zmuszony do pracy do czasu wyzwolenia obozu i jego licznych podobozów przez Amerykanów sił zbrojnych w maju 1945 roku. Aby mieć pojęcie o tym, co przeżył Michał, warto przeczytać artykuł na Wikipedii https://en.wikipedia.org/wiki/Mauthausen_concentration_camp

 

Powyżej: Kopia rejestru wpisów do obozu koncentracyjnego w Dachau
dla Michała Kidy z Kamienia, nr domu 1060, zawód Szewc, powiat Nisko.


     Jakimś cudem Michał przeżył. W akcie urodzenia widnieje wzmianka, że zaledwie dwa lata później, 11 października 1947 r., poślubił Emilię Dalentę. W tym samym akcie znajduje się także wzmianka, że zmarł 28 sierpnia 1997 r. w Kamieniu w wieku 86 lat.

 

Powyżej: Zeskanowany odpis aktu urodzenia Michała Kidy

 

     Jeśli czytający to jacyś potomkowie Kidy są zainteresowani udostępnieniem większej ilości informacji genealogicznych, nie wahaj się ze mną skontaktować poprzez e-mail pod adresem: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.

 

Prawa autorskie © 2024 Ryszard Pakula

 
Historia Szkoły Podstawowej w Kamieniu Krzywej Wsi

     Szanowni Państwo

     Najstarsza kronika szkolna zachowana po dzień dzisiejszy informuje, że szkołę w Krzywej Wsi zorganizowano w 1899 r. po uprzednim zakupie przez Radę Szkolną z Kamienia budynku (rodzaju karczmy zajezdnej) wraz z działką o pow. 364 m2 za cenę 1200 koron. Była to początkowo dwuklasowa filia szkoły w Kamieniu, a od 1905 r. stała się placówką samodzielną.

     Pierwszym oficjalnym nauczycielem został p. Antoni Kogut, który uczył do 1902 r. Dziedzictwo po nim przejął p. Franciszek Myjek.

     W roku 1903 stanął nowy budynek jednoklasowy z izbą mieszkalną dla nauczyciela. Lekcje religii prowadził wówczas ksiądz Wróblewski - proboszcz z Górna, a od 1906 r. ksiądz Malinowski - proboszcz nowopowstałej parafii w Kamieniu.

     W roku 1924 posadę nauczycielki objęła p. Janina Makuchówna, która przybyła tutaj z powiatu przemyskiego. Szkoła dotąd dwuklasowa została zamieniona na jednoklasową z liczbą uczniów 101. Warunki lokalowe opisuje się jako fatalne.

     W 1929 roku poprawiono wypaczone ściany starego budynku, ale z powodu problemów z opałem pierwszy raz zapalono w piecu dopiero 1 grudnia. Temperatura w sali wahała się od -10o C do -6o C, ale dzieci przychodziły mimo wszystko, przynosząc po 2-3 polana drewna pod pachą. Podkładały do pieca i prosiły o naukę. W takich właśnie okolicznościach zjechał na wizytację p. inspektor Grodzicki. „ Z miejsca udzielił pochwały nauczycielce i dzielnej dziatwie krzywowiejskiej, która nie patrząc na zimno, garnęła się do nauki.

     Zapis z roku 1931 brzmi: „Klasa jest przepełniona tak, że brakuje powietrza, jeśli weźmie się pod uwagę, że rozmiar jej wynosi 7,5/5m przy wysokości 3m, na której to powierzchni uczy się 93 dzieci. Wszelkie starania o budowę są nadaremne z powodu braku gotówki".

     W 1937 r. zakupiono ostatecznie działkę przy starej szkole, dzięki stanowczej decyzji inspektora szkolnictwa - p.Gintera i rozpoczęto budowę dwóch sal.

     W roku 1939 pracę w szkole w Krzywej Wsi podjął p. Mieczysław Moskal wraz ze swoją żoną Stanisławą. Naukę w nowej szkole budowanej od 1938 r. rozpoczęto jesienią 1940 r. i prowadzono do końca roku szkolnego. Potem niemieckie władze wojskowe zajęły cały parter szkoły, ale za przyzwoleniem można było kontynuować naukę w pokojach mieszkalnych nauczycieli na I piętrze. Gdy odeszli Niemcy, lokal na parterze zajęli Sowieci.

     Od roku 1945 szkoła funkcjonowała jako czteroklasowa. Przydarzył się w owym czasie wypadek. W trakcie zajęć burza zerwała dach wraz z belkami, niszcząc przy tym kominy. Szkody zostały jednak szybko usunięte i przed końcem roku szkolnego budynek miał już nowe pokrycie dachowe.

     Prawo prowadzenia nauki w systemie siedmioklasowym nadane zostało tutejszej szkole w roku 1950. Z roku na rok przybywał jeden oddział klasowy i nowa siła nauczycielska. Grono nauczycielskie zwiększało swą liczebność w osobach: p. Emilii Kułakowskiej, p. Marii Wojdyło - Piróg, p. Anny Siepieli - Sądej, p. Zofii Rosół.

     Szkoła stała się ośmioklasową w 1966 r. Młodzież ostatniej klasy uczęszczała jednak do szkoły w Kamieniu z powodu braku odpowiedniej liczby sal lekcyjnych, ponadto zdecydowano się również na wynajęcie dodatkowej izby w jednym z prywatnych domów.

     W roku 1968 pracę na stanowisku kierownika szkoły zakończył pan Mieczysław Moskal. Funkcję tę przyjął następnie p. Stanisław Dąbal i pełnił ją do końca 1971 r. Szkole tutejszej przewodziła także przez kilka miesięcy p. Maria Piróg. W tym okresie liczba uczniów wahała się w granicach 150. Uczono w systemie dwuzmianowym w czterech salach szkolnych i jednej wynajmowanej w prywatnym domu.

     Sytuacja lokalowa uległa poprawie po dobudowaniu w 1975 r. drugiej części pierwszego piętra budynku. Skuteczne starania o konieczną rozbudowę szkoły podjęła p. dyrektor Maria Zmarzły. W czasie trwania jej 15-letniej kadencji przeprowadzono szereg prac remontowo-budowlanych, m.in.: zainstalowano centralne ogrzewanie, wykonano posadzki i położono nowe podłogi.

     W roku 1987 dyrektorem szkoły została p. Dorota Kochan-Piróg. Rozumiejąc potrzeby lokalowe szkoły, zdecydowała o przeznaczeniu jednego pomieszczenia mieszkalnego na salę lekcyjną. Ponadto poczynione zostały przygotowania do wymiany ogrodzenia, naprawiono uszkodzenia dachu.

     W okresie pełnienia funkcji dyrektora przez p. Marka Kraskę zamontowano instalację gazową oraz przeznaczono jedno z pomieszczeń remizy strażackiej na tymczasową salę gimnastyczną. Kwestia trudnych warunków lokalowych była jednak nadal odczuwalna.

     W trakcie kadencji wójta gminy p. Zbigniewa Piroga udało się zakupić w latach dziewięćdziesiątych sąsiadującą z parcelą szkolną działkę i zaplanować wstępnie rozbudowę szkoły z uwzględnieniem sali gimnastycznej. Po ponownym objęciu stanowiska dyrektora szkoły przez p. Dorotę Piróg pozyskano w całości na potrzeby szkoły mieszkanie służbowe, przeprowadzono kompleksowy remont generalny łącznie z zainstalowaniem bezpośrednio w budynku armatury sanitarnej. Jedno z pomieszczeń przeznaczono na salę świetlicową, gdzie uczniowie mogli korzystać z dożywiania. Warunki nauki uległy znacznej poprawie.

     Jednakże potrzebą pierwszego rzędu stała się budowa długo wyczekiwanej sali gimnastycznej i remont kapitalny ze względu na postępujące zagrzybienie. Nadszedł taki moment w grudniu 2009r., kiedy to pan wójt Ryszard Bugiel sprawnie i skutecznie przetransformował plany w efektywny czyn. Niestraszny był śnieg i mróz. Budowa przebiegała z rozmachem pod pilnym nadzorem pana Wójta. W trakcie robót zaistniała konieczność modyfikacji planów inwestycji, w wyniku czego pożegnaliśmy się ze starym budynkiem a zyskaliśmy piętro w nowym.

     Dzień 3 września 2012 roku, to dzień niezwykły, długo oczekiwany, dzień, w którym rozpoczęliśmy naukę w nowej, pięknej i nowoczesnej szkole. Tegoż samego roku 23 października odbyło się uroczyste poświęcenie budynku.

     W 2019 r. pani dyrektor Dorota Piróg po ponad dwudziestoletnim kierowaniu szkołą udała się na zasłużoną emeryturę. Nowym dyrektorem został pan dr Sławomir Ożóg. I już w pierwszym roku dyrektorowania poczynił starania dotyczące wyboru patrona naszej szkoły. Niestety prace te nieco się przeciągnęły w czasie ze względu na zaistniałą sytuację epidemiczną.

     Szanowni Państwo, nasz patron został wyłoniony w drodze demokratycznego głosowania, w którym uczestniczyli uczniowie, nauczyciele, pracownicy obsługi, rodzice, samorządowcy. Rada Pedagogiczna podjęła więc uchwałę o nadaniu szkole imienia wybranego patrona. Decyzją Rady Gminy z dnia 6 sierpnia 2021 r. patronem naszej szkoły został bł. ks. Jerzy Popiełuszko.

 

Joanna Pieniek
Marta Oczkowska

 
Rodzina Dalentów z Kamienia - emigracja

     Pozdrawiam wszystkich Dalentów w Kamieniu. Emigracją Dalentów zainteresowałem się podczas badań genealogii mojej rodziny. Dalenta to nazwisko rodowe mojej matki. Badając jej historię w Polsce, odnalazłem wielu innych krewnych. Część z nich wyemigrowało z Polski do Francji i Stanów Zjednoczonych. Pan Józef Czubat poprosił mnie o rekapitulację posiadanych informacji na temat Dalentów, którzy wyemigrowali z Kamienia.

     Dalentowie opuścili Kamień głównie z powodów ekonomicznych. Wraz z nadejściem rewolucji przemysłowej w Europie Zachodniej i Stanach Zjednoczonych wzrosło zapotrzebowanie na dużo taniej siły roboczej dla kopalń, hut, rolnictwa, zakładów włókienniczych i fabryk. Emigranci z krajów takich jak Polska zaspokoili tę potrzebę. Dalentowie z Kamienia dobrowolnie wyemigrowali do Francji do pracy na roli oraz do amerykańskich stanów Connecticut i Massachusetts, gdzie znaleźli pracę w fabrykach i zakładach włókienniczych Rhode Island.

     Nie należy również zapominać, że w czasie II wojny światowej wielu mieszkańców Kamienia wyjechało do Niemiec jako robotnicy przymusowi lub jeńcy wojenni. Chociaż nie wyemigrowali dobrowolnie z powodów ekonomicznych, to jednak pozostali tam na stałe.

     Z informacji, które udało mi się zrekonstruować, wymienieni poniżej Dalentowie wywodzą się począwszy od 1800 roku od Sebastiana Dalenty i Katarzyny Bałut z domu nr 207 w Kamieniu, a następnie od ich synów Jana Dalenty (żonatego z Marianną Sądej) i Andreasa Dalenty (żonatego najpierw z Honoratą, a po jej śmierci z Margarethą Lichwiarz).


     JÓZEF DELENTA. Urodził się 24 stycznia 1892 r. w Kamieniu pod numerem 207. Syn Zofii Delenty (córki Sebastiana Dalenty i Katarzyny Bałut). W wieku 17 lat wyemigrował z portu w Bremie w Niemczech 2 lutego 1909 roku na pokładzie statku SS Kronprinzessin Cecilie i przybył na Ellis Island w Nowym Jorku 10 lutego 1909 roku. Z listy pasażerów wynika, że jego najbliższą krewną w Polsce była matka Zofia Delenta w Kamieniu. Z Kamienia przyjechał także 32-letni Antoni Bałut. Celem podróży było miasto Warren w stanie Rhode Island, gdzie mieszkała siostra Antoniego. Później Józef przeniósł się do Chicago, gdzie pracował jako nitownik. Zginął tam tragicznie, gdy według artykułu w „Dzienniku Chicagoskim” przypadkowo się postrzelił i zmarł w szpitalu 29 czerwca 1913 r. w wieku 21 lat. Zgodnie z aktami spadkowymi, 17 lipca 1913 r. Maria Juchno została wyznaczona na wykonawcę testamentu, która miała rozporządzać jego majątkiem.

Zeskanowany obraz aktu urodzenia Józefa Delenty


     WOJCIECH DALENTA. Urodził się 23 kwietnia 1886 roku w Kamieniu. Syn Jana Dalenty i Marianny Sądej. Był bratem Józefa, Angeli, Piotra, Andrzeja i Antoniego Dalentów. Wojciech wyemigrował do Stanów Zjednoczonych z Antwerpii w Belgii 14 maja 1904 r. i dotarł do Nowego Jorku 24 maja 1904 r. na pokładzie statku SS Finland. Na liście pasażerów statku figuruje jako Wojciech „Delenty”, lat 16. Podróżował w grupie z Kamienia, z emigrantami z okolic Kamienia oraz Niska. Na tym samym statku wymienieni są: Marcin Socha - 11 lat, Jan Bednarz - 40 lat, Piotr Bladek - 33 lata i Jan Kumiega - 27 lat. Z listy wynika, że celem podróży Wojciecha było Chicopee w stanie Massachusetts, aby dołączyć do swojego przyjaciela Franciszka Pieroga, który już tam mieszkał. Następnie Wojciech poznał Katarzynę Pieróg, z którą pobrał się 21 sierpnia 1916 roku w Hartford w stanie Connecticut. Mieli troje dzieci, z których jedno - Walter, był strzelcem ogonowym w samolocie bombowym B-24 Sił Powietrznych Armii Stanów Zjednoczonych. Zginął on 29 grudnia 1944 r. w wieku 22 lat, gdy samolot został zestrzelony ogniem artylerii przeciwlotniczej podczas misji zbombardowania stacji kolejowej na przełęczy Brenner w Alpach, na granicy Włoch i Austrii. Wojciech przez 16 lat pracował jako mechanik w United Aircraft w Hartford. Został naturalizowany jako obywatel USA 18 grudnia 1930 roku. Zmarł 3 listopada 1965 roku w Hartford w wieku 79 lat.

Skan rekordu listy pasażerów przylotu dla Wojciecha „Delenty”


     PIOTR DALENTA. Urodził się 24 czerwca 1889 roku w Kamieniu. Syn Jana Dalenty i Marianny Sądej. Wyemigrował do Stanów Zjednoczonych z Bremy 9 października 1909 r., docierając do Nowego Jorku 18 października 1909 r. na pokładzie statku SS Prinz Friedrich Wilhelm. Na liście pasażerów statku figuruje jako Piotr „Dulanta”. Na liście widnieje nazwisko i adres jego najbliższego krewnego w Polsce Jana Dalenty w Kamieniu. Piotr wyjechał z Nowego Jorku do swojego brata Wojciecha, który mieszkał w Holyoke w stanie Massachusetts. Następnie poznał Franciszkę Bochanek, z którą ożenił się 16 maja 1911 roku w Hartford. Mieli 5 dzieci. Pracował jako dozorca budynków biurowych. Został naturalizowany jako obywatel USA 26 kwietnia 1943 roku. Zmarł 10 maja 1957 roku w Hartford w wieku 67 lat.

Piotr Dalenta, ok. 1940 r.

Więcej…
 
« PoczątekPoprzednia12345678910NastępnaOstatnie »

Strona 1 z 32

Kto jest online


     Naszą witrynę przegląda teraz 28 gości 

Wsparcie działalności

 

Towarzystwo  Przyjaciół   Kamienia

 jest organizacją pożytku publicznego.

Można przekazać 1,5 % podatku

 W zeznaniu podatkowym należy wpisać:   KRS - 000 0037454

i deklarowaną kwotę podatku.

 

Wypełnij PIT on-line i przekaż 1.5% dla Towarzystwa Przyjaciół Kamienia

Copyright ? 2010 Towarzystwo Przyjaciół Kamienia. Design KrS, Valid XHTML, CSS