czwartek, 23 stycznia 2025r.
Home
Strona internetowa Towarzystwa Przyjaciol Kamienia w Kamieniu.
JAN KIDA - bohater II wojny światowej PDF Drukuj Email
czwartek, 09 stycznia 2025 17:30

     Jan Kida urodził się 13.05.1916 roku w Krzywej Wsi. Historia jego życia zaczęła się tragicznie, bowiem Jego ojciec Błażej Kida tuż po ślubie z Katarzyną Krudysz wcielony został do wojska austriackiego i wysłany do walk na Bałkany, gdzie wkrótce tam zginął, jeszcze przed narodzeniem syna. Szkołę podstawową ukończył w Krzywej Wsi. Jako dorastający chłopak miał wielkie upodobanie do broni, posiadał w tym czasie broń myśliwską, którą używał podczas polowania zwierzyny w lesie, ale z której również uczył się celnie strzelać. Jako najstarszy z sześciorga rodzeństwa pomagał rodzicom w utrzymaniu rodziny wyrabiając koszyki, które sprzedawał w Rudniku nad Sanem.

     Jesienią 1938 roku w wieku 22 lat wcielony został do nowo utworzonego Dywizjonu Rozpoznawczego w Rzeszowie mieszczącego się przy ulicy Lwowskiej. Dywizjon ten wchodził w skład 10 Brygady Kawalerii Zmotoryzowanej dowodzonej przez płk Stanisława Maczka. Tuż przed wojną, bo 4.08.1939 roku Dywizjon wyprowadzono z jednostki w Rzeszowie i zgrupowano go w okolicach Czudca i Babicy. Natomiast 15.08.1939 całą Brygadę przegrupowano w okolice Liszek koło Krakowa. Miała ona osłaniać tyły Armii Kraków w obliczu nadciągającej wojny. II wojna światowa zastała Jego Dywizjon właśnie w Liszkach.

     Pierwszą i największą bitwę w okresie kampanii wrześniowej Dywizjon Rozpoznawczy stoczył w dniu 5.09.1939 r. w Skrzydlnej pod Jordanowem (małopolskie). Jan Kida wówczas w stopniu kaprala walczył w 2. plutonie Szwadronu Strzeleckiego dowodzonego przez ppor. Józefa Bielatowicza. Niestety kule nieprzyjaciela dosięgły Jego dowódcę i został on ranny. Wówczas kapral Kida wziąwszy na plecy swojego dowódcę, czołgając się chciał wyprowadzić go z pola walki. Jednakże powtórna seria z karabinu zabiła porucznika, ale ocaliło to życie jego podkomendnego. Ppor Bielatowicz pochowany jest na cmentarzu parafialnym w Skrzydlnej.

     W następnych dniach Dywizjon przemieszczał się w kierunku wschodnim staczając walki m.in pod Rzeszowem, Albigową. W dniu 15.09.1939 r. dotarł on do Lwowa staczając bitwę o miasto.

     18.09.1939 r. - po najeździe sowieckim na Polskę na rozkaz Naczelnego Wodza Brygada w szyku defiladowym przekroczyła granicę polsko - węgierską, gdzie została rozbrojona i internowana. Granicę przekroczyło około 1500 żołnierzy, czyli 50% stanu osobowego Brygady.

     21.10.1939 roku resztki Brygady w liczbie około 1000 żołnierzy przedostało się do Francji i po uzupełnieniu składu przez prawie cały rok brali udział w Kampanii Francuskiej w okolicach Marsylii.

     W październiku 1940 roku z Francji poprzez Tunis, Maroko, Portugalię, Gibraltar Brygada przedostała się do Szkocji w okolice Edynburga. Tam żołnierze szkolili się i przygotowywali razem z aliantami do największych bitew z siłami wroga. W okresie tym Jan Kida zdobył wiele uprawnień, m.in. do prowadzenia wszelkiego rodzaju pojazdów mechanicznych i bojowych.

     18.08.1942 r. Dywizjon Rozpoznawczy przekształcony został w 10 Batalion Dragonów a 18 marca 1944 roku w X Pułk Dragonów, który wchodził w skład Pierwszej Dywizji Pancernej dowodzonej przez Generała Brygady Stanisława Maczka.

     1 sierpnia 1944 roku Dywizja wylądowała w Normandii w okolicach miejscowości Caen. Jan Kida wówczas już w stopniu wachmistrza pełnił funkcję dowódcy plutonu w I Szwadronie Rozpoznawczym. Brał udział w bitwie pod Falaise, Chambois i innych miastach na terenie Francji, Belgii, Holandii i Niemiec. Pamiętam Jego opowiadanie, jak Jego pluton rozpoznawczy pod osłoną nocy brawurowo rozbroił cały pułk niemiecki. W jednej z bitew w Holandii w 1945 roku został ciężko ranny w kręgosłup, leczony był m.in. w Paryżu.

     Po zakończeniu wojny do wiosny 1947 roku stacjonował w Niemczech w okolicach Odenburga. Następnie oddziały przerzucone zostały do Wielkiej Brytanii, zaś ostateczna demobilizacja nastąpiła 19 maja 1949 roku.

     Jak się okazało potem był to jeden z najtrudniejszych okresów Jego życia. Do Polski nie mógł wracać w obawie przed utratą życia z rąk komunistów, zaś władze angielskie potraktowały zdemobilizowanych żołnierzy jako potencjalnych przestępców. Podobny los spotkał ich dowódcę Generała Stanisława Maczka, który stracił obywatelstwo polskie, zaś by zapewnić byt swojej rodzinie musiał przez kilkanaście lat pracować jako barman w hotelu u swojego podkomendnego.

     Starszy wachmistrz Kida Jan odznaczał się niezwykłą odwagą, męstwem, mądrością i nieprzeciętną inteligencją. To te cechy pozwoliły mu przeżyć ten okrutny czas wojny.

     Za swe dokonania wojenne w okresie kampanii wrześniowej dwukrotnie odznaczony został Krzyżem Walecznych, natomiast za Kampanię we Francji, Belgii, Holandii i Niemczech 1944-45 Krzyżem Srebrnym VIRTUTI MILITARI oraz trzykrotnie Krzyżem Walecznych. Otrzymał również wysokie odznaczenia wojskowe Francji, Belgii i Holandii.

     W dniu 20.02.1969 roku zarządzeniem Ministra Obrony Narodowej na uchodźstwie został awansowany do stopnia chorążego.

     Jeszcze w okresie stacjonowania w Niemczech poznał kobietę swojego życia Helenę Andrzejewską z Kujaw, z którą się ożenił i zamieszkał w Londynie. Mieli trójkę dzieci. Przez ostatnie lata mieszkali w SUTTON na peryferiach Londynu.

     Wujek Jan Kida często przyjeżdżał do rodzinnej miejscowości. Podczas spotkań rodzinnych opowiadał o walkach, jakie toczył z wrogiem. Zawsze był na pierwszej linii frontu jako tzw. szpica, w najbardziej niebezpiecznej części działań Dywizji. Jego opowiadania wzbudzały w nas siostrzeńcach, bratankach wielki podziw. Był On dla nas wielkim Patriotą, ale również wielkim Bohaterem, którym wówczas nie mogliśmy się chwalić. Dawał nam lekcje historii, której nigdzie nie uczono. Wzbudzał w nas poczucie szacunku i patriotyzmu do Ojczyzny. Takim będziemy Go pamiętali.

 

Poczet sztandarowy z udziałem Jana Kidy podczas uroczystości rocznicowych w Normandii

 

Jan Kida wraz z żoną Heleną z domu Andrzejewska w swoim domu w Londynie

 

Kochany Wujku !!! (cytat z pożegnania pogrzebowego)

„Walczyłeś o domy, ulice, miasta, klasztory, kościoły i wzgórza na obczyźnie. Teraz zdobyłeś to najpiękniejsze wzgórze w Twojej rodzinnej wsi. Jest to ostatnie wzgórze, w którym spoczniesz wśród swojej rodziny: matki, siostry, brata i znajomych, w okolicach pól, przy śpiewie ptaków. O takim miejscu całe życie marzyłeś i powtarzałeś, że tu chcesz spocząć. Dziś spełnia się Twoje marzenie, a uroczystość z ceremoniałem wojskowym niech Ci będzie nagrodą za to wszystko czego dokonałeś dla Ojczyzny”. Spoczywaj w Pokoju.

 

     Jan Kida dożył sędziwego wieku, zmarł w Londynie w dniu 22.06.2014 roku.

     Zgodnie z Jego ostatnią wolą pochowany został na cmentarzu parafialnym w Kamieniu w dniu 4.07.2014 roku przy udziale rodziny oraz wielu mieszkańców Kamienia i okolic, w asyście kompanii honorowej Wojska Polskiego z Rzeszowa. Mszę świętą sprawował i kazanie wygłosił Ks. Infułat Józef Sondej z Rzeszowa.

 

Władysław Kołodziej
Rzeszów

 

 
Budowa Gminnego Ośrodka Zdrowia w Kamieniu - "45 lat minęło" PDF Drukuj Email
czwartek, 02 stycznia 2025 17:48

     Inicjatywę budowy Ośrodka Zdrowia podjęto bardzo dawno. Stary budynek, w którym mieściły się gabinety lekarzy, pielęgniarek i mieszkania, nie nadawał się do dalszej eksploatacji. Dziś, kiedy z dumą spoglądamy na wciąż unowocześniany budynek, kiedy patrzymy, jak rozwija się i poszerza zakres działalności, nie wypada wprost nie powrócić myślami do czasów, w których to zrodziła się wspólna, odważna myśl - wybudujemy nowy, nasz, kamieński, ośrodek zdrowia.

     W 1971 roku powołano Społeczny Komitet Budowy w składzie: Przewodniczący - Bolesław Piela, zastępca Przewodniczącego - Józef Czubat, sekretarz - Władysław Partyka, skarbnik - Marian Hawro, członkowie: Przewodniczący Rady Gminy Jan Orszak, kierownik Ośrodka Zdrowia lek. med. Stanisław Wojdyła, Dyrektor Banku Spółdzielczego Alojzy Madej, Przewodniczący Wspólnoty Serwitutowej Antoni Szewczyk, Przewodniczący Wspólnoty Serwitutowej z Łowiska Jan Maciej Gągola, Prezes Gminnej Spółdzielni Józef Piędel.

     Teren przeznaczony pod budowę był własnością parafii i szkoły podstawowej, które przekazały go bezpłatnie, bo przecież najważniejsze jest wspólne dobro - a powstający w umysłach wielu odważnych kamieniaków ośrodek, od tej pory miał przecież służyć nam wszystkim.

     Zaczęto od najważniejszego - od myśli, jak finansowo podołać tak wielkiemu wyzwaniu. Komitet gromadził środki finansowe z różnych źródeł: z organizacji zabaw, zbiórki od mieszkańców, dotacji od organizacji społecznych i handlowych, wspólnot serwitutowych, organizacji społecznych; rolnicy rezygnowali z należnych im dopłat do sprzedawanych produktów rolnych - wszyscy entuzjastycznie przyłączyli się do kwesty.

     Komitet opracował koncepcję Ośrodka Zdrowia, ale nasza propozycja co do wielkości obiektu leczniczego i części mieszkalnej nie była początkowo akceptowana przez władze wojewódzkie, jednak - dla chcącego nic trudnego, a prawdziwego zapału nie tak łatwo ugasić - udało się pokonać te trudności, i wzorując się częściowo na budowie w Rakszawie i innych miejscowościach, zleciliśmy wykonanie dokumentacji placówce projektowej w Przemyślu.

     Prace projektowe, gromadzenie materiałów budowlanych i środków finansowych, trwało do wiosny 1976 r.

     15.04.1976 r. rozpoczęto prace budowlane, zakończono je w listopadzie 1979 r.

     Na budowie pracowali wszyscy mieszkańcy gminy. W każdy dzień sołtysi przysyłali po kilku pracowników. To był wielki czyn Nas wszystkich, którzy ze szczerymi chęciami ruszyli na pomoc. Fachowcy - murarze, tynkarze, cieśle, malarze, czuli się zobowiązani kilka dni bezpłatnie pracować na budowie.

Fotorelacja z budowy Ośrodka Zdrowia w Kamieniu

     Warto przypomnieć, że odwodnienie terenu i budynku wykonali bezpłatnie pracownicy spółki melioracyjnej, zbrojenie - pracownicy warsztatów kółka rolniczego, załadunek cegły-pracownicy cegielni.

     Budowa budynku ośrodka zdrowia z częścią mieszkalną i apteką, pełne wykończenie i przekazanie do użytku trwało ok.3 lat.

     Komitet Budowy i Urząd Gminy musiał pokonać wiele trudności - nie tylko brak środków finansowych, ale szczególnie brak materiałów budowlanych i wykonawców, np. wykonawców instalacji elektrycznej i grzewczej.

     W rozwiązywaniu tych problemów bardzo dużo pomagał nam Proboszcz parafii, ksiądz Tadeusz Wójcicki, orędownik wielu społecznych inicjatyw w naszej wsi, występując do parafian o pomoc w budowie; dr Władysław Marć, pełniący w tym czasie stanowisko Dyrektora Zespołu Opieki Zdrowotnej w Rzeszowie, do której struktury należał nasz Ośrodek Zdrowia, o czym po 45 - tu latach pamiętamy i dziękujemy.

     Pomagały władze Gminy, kierownicy jednostek gospodarczych, dyrektorzy szkół, radni gminy, a najwięcej sołtysi.

     Było bardzo trudno o wykonawców - jak wspomniałem wcześniej, dlatego zorganizowaliśmy przy Urzędzie Gminy ekipę remontowo - budowlaną, która wykonywała część prac fachowych, głównym majstrem przez cały czas budowy był Jan Henryk Rurak; w ekipie tej pracowali miedzy innymi: Jan Mizerski, Józef Wyka, Józef Surdyka, Władysław Bednarz, Zbigniew Orszak, Eugeniusz Partyka, Bolesław Piekut, Stanisław Piekut i wielu innych.

     Bardzo ciężką pracę wykonywała młodzież - np. gaszenie wapna na potrzeby budowy dokonali młodzieżowcy pod kierownictwem ich szefa, Mieczysława Wąsika.

     Pracę społeczną z wielkim zaangażowaniem wykonywał Ignacy Bednarz, pełniący funkcję zaopatrzeniowca - ten były pracownik Gminnej Spółdzielni jeździł do swoich znajomych i do naszych kolegów, załatwiał niektóre materiały (ach, kto to dziś pamięta?!... w tym czasie materiałów się nie kupowało, ale się je załatwiało).

     Do pracy - podkreślam - społecznej, angażowali się wszyscy, przychodzili mieszkańcy poszczególnych wsi, organizacje społeczne - jak straże pożarne, koła gospodyń wiejskich, organizacje młodzieżowe, młodzież szkolna, nauczyciele, poszczególne zakłady pracy. Bywało często, że Urząd Gminy kończył pracę o godz.13-tej, na dyżurze zostawały dwie, nie mogące wykonywać ciężkiej pracy osoby, a pozostali szli do pracy przy budowie, podobnie było w Kółku Rolniczym, GS, banku, szkołach i innych zakładach pracy z terenu gminy.

     Na podstawie rożnych referatów, informacji, notatek, jakie jeszcze posiadamy, można stwierdzić, że przy pracach związanych z wybudowaniem Gminnego Ośrodka Zdrowia, wyróżnili się, za co należą im się słowa podziękowania i wyrazy wdzięczności, Jan Henryk Rurak i jego ekipa remontowo-budowlana, Roman Małysa, prowadzący dokumentację budowlaną i nadzór z ramienia Gminy, Główna Księgowa Czesława Bednarz i wszyscy pracownicy gminy.

     Słowa wdzięczności należą się Przewodniczącemu Komitetu Budowy, Bolesławowi Pieli, członkom zarządu, lek. med. Stanisławowi Wojdyle, Przewodniczącemu Gminnej Rady . Janowi Orszak, Maciejowi Gągola, Antoniemu Szewczykowi, Alojzemu Madejowi, Józefowi Piędlowi. Wszyscy już nie żyją.

     Dziękujemy sekretarzowi Zarządu, Władysławowi Partyce i skarbnikowi Marianowi Hawro.

     Przy pracach w opracowaniu projektu budowy, organizacji prac i budowie wyróżnili się szczególnie: Bolesław Piela, Józef Czubat, Alojzy Madej, Wladysław Partyka, Marian Hawro, Antoni Szewczyk, dr med. Stanisław Wojdyła, Maciej Gągola, Jan Witkoś, Ignacy Bednarz, Henryk Rurak, Józef Bednarz, Andrzej Sączawa, Józef Ferenc sołtys, Stanisław Koper sołtys, dr Władysław Marć, Ignacy Wąsik, Józef Rurak, Stanisław Ziemniak, Zygmunt Dudzik, Jan Sądej, Roman Małysa, Czesława Bednarz, Józef Kida,Mieczysław Wąsik, Józef Krasoń, Stanisław Zagaja, Paweł Piróg, Antoni Łach, Jan Partyka, Józef Michnar, Władysław Tabor, Bolesław Szot, Zofia Lubecka, Stanisław Socha, Bolesław Lichwiarz, Władysław Świerad, Karol Delekta, Mieczysław Kida, Franciszek Stasiak, Franciszek Orszak, Stanisław Rodzeń, Adam Piróg, Józef Dudzik, Emilia i Józef Skomro, Eleonora Radomska, Helena Piróg, Zofia Majka, Krystyna i Szczepan Hanus, Antoni Sapuła, Tadeusz Bednarz, Józef Czerpak, Piotr Rodzeń, Henryk Gancarz, Mieczysław Piędel, Józef Koc, Kazimierz Kołodziej, Jan Dobrowolski, Andrzej Olko, Franciszek Czubat, Henryk Piela, Antoni Partyka Marcin Gwóźdź, Jan Zygmunt, Julian Szewczyk, Stanisław Bochenek, Józef Błąd sołtys, Jan Woś, Edward Majczak, Władysław Rurak, Antoni, Miazga, Władysław Sabat, Józef Radomski, Stanisław Radomski, Franciszek Piróg sołtys, Stanisław Woszczyna, Stanisław Gołąbek, Józef Orszak, s. Kaspra, i wielu, wielu innych. Prace murarskie wykonywali: Władysław Sabat i synowie, Edward Klimek, Eugeniusz Bajek z Prusiny, Jan, Henryk Rurak, Stanisław Bochenek, Stanisław Piekut i wieku innych pracując społecznie 1 lub więcej dni.

     Budowę tak okazałego, jak na lata 70-te, budynku i wyposażenia, mieszkańcy pokryli z własnych środków i swoją pracą. Otrzymaliśmy też dofinansowanie ze środków Funduszu Ochrony Zdrowia, ale to były nasze dobrowolne składki i było nam przykro, kiedy Starosta Powiatu, który dzięki nieudolnej ustawie stał się właścicielem ośrodka, sprzedał część naszego majątku. Pewną nagrodą dla mieszkańców Kamienia było uzupełnienie wyposażenia i przydział samochodu karetki dla obsługi chorych na terenie gminy.

     Ale dziś z dumą możemy powiedzieć: nasz ośrodek, wybudowany wspólnymi siłami, okazały, dumnie stoi w samym sercu wsi.

     Przekazanie obiektu do użytku miało miejsce 45 lat temu, w listopadzie 1979 roku. Uczestniczyło w tej uroczystości bardzo wielu mieszkańców gminy, władze, lekarze z okolic, bo był to najbardziej funkcjonalnie zaprojektowany i wykonany obiekt służby zdrowia w wiejskiej gminie w Polsce. Efekt naszych wysiłków, naszej pracy, spełnienie marzeń i planów. Część nieoficjalną uroczystości przygotowało sołectwo Nowego Kamienia, na terenie którego jest usytuowany - a kto nie był, niech żałuje.

     Nie zapominajmy dziś, jak to było wczoraj - od czterdziestu pięciu lat zapisują się karty historii Naszego Ośrodka, łącząc wysiłki przeszłych pokoleń z nowoczesnością i komfortem oferowanym nam dzisiaj przez kamieńską placówkę. Wszyscy Ci, którzy ośrodek sobie wymarzyli, a potem w pocie czoła razem budowali - są pewnie dziś dumni i szczęśliwi nawet, jeśli już spoglądają z nieba.

 


Tekst powstał na 30 rocznicę oddania do użytku budynku Ośrodka Zdrowia,
po upływie 15 lat go przypominamy.

 

Opracował: Józef Czubat we współpracy z Ewą Smolarską.
Informacji uzupełniających w dniu 02.01.2025 r. udzielili:
Stanisław Piekut, Mieczysław Wąsik, Henryk Piela

 
Szkoła Podstawowa w Kamieniu - zarys historii do 1939 r. PDF Drukuj Email
czwartek, 19 grudnia 2024 19:40

     Z okazji setnej rocznicy oddania do użytku budynku Szkoły Podstawowej w Kamieniu powracamy dziś do tematu poruszonego na łamach strony internetowej i „Rocznika” w 2021 roku. W ciągu trzech lat, jakie minęły od publikacji artykułu „Początki szkolnictwa w Kamieniu” udało się pozyskać wiele nowych i cennych informacji, które pozwalają wznowić ten temat i przedstawić go w nowym, pełniejszym świetle.

     Po reformie monarchii austriackiej i przyznaniu autonomii Galicji od 1867 r. językiem głównym w szkołach stał się język polski. Do programu wprowadzono nauki przyrodnicze i historyczne oraz gimnastykę.

     Uchwała o powszechnym obowiązku nauczania dzieci do lat 12 obowiązywała od roku 1873, w którym także ustanowiono Radę Szkolną we Lwowie i spolszczono szkolnictwo. Opierając się na rozkazie gubernialnym z 1877 roku, Cyrkuł Rzeszowski nakazywał przestrzeganie przez rodziców posyłania dzieci do szkoły - najczęściej bowiem posyłano je do pasienia krów. Ustawę o obowiązku szkolnym uchwalił Sejm Galicyjski dopiero w 1895 roku. Szkół ludowych w Galicji - które oddane były pod nadzór duchowieństwa - nie było jednak zbyt wiele. W 1890 roku uczęszczało do nich 60% dzieci.

     Do roku 1876 w Kamieniu nie było zorganizowanej szkoły, w której mogłaby się uczyć młodzież. Najbliższa szkoła trywialna była w Cholewianej Górze, a szkoły parafialne w Górnie, Jeżowem i Łętowni. Na tak dosyć późne zorganizowanie szkolnictwa w Kamieniu musiał niewątpliwie negatywnie wywrzeć fakt długotrwałego podziału miejscowości pomiędzy dwie parafie: Jeżowe i Górno.

      Nie oznacza to, że do tego roku nie uczono młodzieży w Kamieniu czytania, pisania i rachowania. Uczyli tego dwaj mieszkańcy wsi: Wojciech Łach - bezrolny, uważany za nauczyciela, ponieważ z tej pracy się utrzymywał oraz Michał Majowicz - rolnik, członek Powiatowej Rady Szkolnej.

     Za rządów wójta Tomasza Wąsika Rada Gminna uchwałą z dnia 17 kwietnia 1874 roku postanowiła o budowie szkoły. Szkoła ta powstała na miejscu dawnego spichlerza królewskiego, który został rozebrany jako nie nadający się do użytku. Rada postanowiła, że należy przygotować w ciągu lata cegłę, wapno i materiał drzewny, tak by z nadejściem 1875 r. Można było rozpocząć budowę. Ta pierwsza z kamieńskich szkół została wybudowana w latach 1874-76 ze środków gminy i dodatkowego opodatkowania ludności. Budowa musiała napotykać przeszkody, ponieważ z protokołu posiedzenia Rady Gminy w czerwcu 1876 r. wynika, że dyskutowano o pokryciu dachu nad zbudowaną szkołą. Uchwalono pokryć go gontem z własnego wyrobu, a wieżyczkę z dzwonkiem pokryć blachą. W sprawie opału dla szkoły postanowiono zwrócić się do hr. Resseguiera o przydział sągów dla szkoły. W sierpniu 1877 r. Rada Gminna uchwaliła zaciągnięcie pożyczki na ukończenie budowy. Był to murowany budynek, który został rozebrany w 1914 r. Zaznaczyć należy, że w „Szematyzmach Królestwa Galicji i Lodomerii z Wielkim Księstwem Krakowskim” kamieńska szkoła pojawia się dopiero w roczniku 1878 z jedynym nauczycielem, a zarazem pierwszym kierownikiem szkoły Janem Niewolkiewiczem. Z protokołów Rady Gminy wynika jednakże, iż działać musiała wcześniej, ponieważ już na posiedzeniu Rady Gminnej w dniu 22 października 1877 r. radni uchwalili podwyżkę pensji nauczycielowi Michałowi Platowi do kwoty 490 zł. r. rocznie. W roczniku 1880 została ona oznaczona już jako szkoła dwuklasowa, została w nim wymieniona także druga nauczycielka Maria Baraniecka, w 1883 r. w jej miejsce przyszedł Jakób Gronek. Od roku 1894 szkoła jest wykazywana jako czteroklasowa. Na kartach „Szematyzmów …” pojawiają się nazwiska kilkudziesięciu ówczesnych nauczycieli których nie będą kojarzyli nawet najstarsi mieszkańcy Kamienia dlatego wspomnę jedynie, że Jan Niewolkiewicz był kierownikiem szkoły do 1889 r., kiedy zastąpił go Aleksander Kuźniarski. Kierował on pracami szkoły do 1911 r., a jego następczynią na tym stanowisku została jego żona Maria Kuźniarska. Od 1914 r. kolejnym kierownikiem szkoły w Kamieniu został Roman Nowak.

 

Nagrobek Jana Niewolkiewicza na cmentarzu w Rudniku

 

Więcej…
 
Wiekowy Jubileusz Mojej Szkoły w Kamieniu PDF Drukuj Email
niedziela, 22 grudnia 2024 15:50

     Zadzwonił bardzo szanowany i ceniony mieszkaniec Kamienia Józef Czubat z pytaniem, czy nie mam spisanych wspomnień z czasów nauki w szkole w Kamieniu. Jakie wspomnienia może mieć prawie osiemdziesięcioletni Kamieniak. Wydawało mi się, że niewiele można napisać o tych latach. Starałem się sięgnąć pamięcią do lat pięćdziesiątych, do koleżanek i kolegów ze szkoły: Krysi, Janiny, Wandzi, Heleny, Urszuli, Adasia, Genka, Leszka, Staszka, Józka i wielu innych, których imion nie pamiętam. Jako uczeń Szkoły Podstawowej w Kamieniu rozpocząłem naukę w 1953 roku. To jest ważny rok w historii świata z uwagi na śmierć Józefa Stalina. Pamiętam komentarz ojca o opłakującej kobiecie, że to powinny być „łzy radości”, gdyż zmarł jeden z największych zbrodniarzy w historii ludzkości. W pierwszych dniach mojej edukacji odległość jaką musiałem przejść do szkoły wynosiła ok. 2,5 kilometra i po drodze miałem do pokonania dwa wzniesienia. Śmiało mogę się usprawiedliwić, że do szkoły miałem trochę „pod górkę”!

     Mieszkaliśmy w Steinau na komornym w ostatnim domu wioski. Można nawet powiedzieć, że dom stał już za wsią, gdyż oddzielała nas od ostatniego domu Steiunau droga na Najfeld. Zabudowania architektonicznie różniły się od zabudowy poniemieckiej wioski zarówno w kształcie budynków, ale też położeniem na działce: części mieszkalnej domu, kuźni i obory, które były w jednym ciągu. Wędrówka przez całą wiochę po nauki w szkole wcale nie była przyjemna, gdyż byłem jedynym, który chodził do szkoły w Kamieniu, natomiast moi rówieśnicy uczyli się w szkółce poniemieckiej położonej w środku Steinau. Ja jednak od razu chodziłem do tej szkoły w samym centrum Kamienia, ale w niedługim czasie przenieśliśmy się do naszej nowej siedziby, blisko cmentarza na Linksajcie. Z tej nowej siedziby miałem już tylko pół kilometra do szkoły.

     Pierwsza lekcja zaczynała się od pacierza „Ojcze nasz”. Historii uczył nas dyrektor szkoły Wiktor Legutko. Mieliśmy problemy z matematyką, za nieuctwo były kary dyscyplinarne w postaci okładania otwartej dłoni drewnianą linijką, po odliczeniu razów rachunki szły nam znacznie łatwiej i dość szybko nauczyliśmy się dodawać, odejmować, w mig opanowaliśmy tabliczkę mnożenia oraz dzielenia. Gorzej było z pisaniem, bo złamałem sobie rękę na rowerze i prawa ręka była w gipsie, więc pisałem lewą ręką, co niezbyt się to pismo podobało nauczycielce, za co miałem obniżony stopień. Pisałem za to opowiadania o jeleniach i pływaniu łódką po Sanie i Wiśle do Gdańska. Opowiadania te nawet się podobały polonistce i miałem zawsze pozytywny stopień z polskiego. Znalazłem kiedyś w domu skrzypce i chciałem się uczyć grać na tych skrzypcach, które nie miały części strun i smyczek był pozbawiony części włosia. Ojciec mnie zbywał, ale w końcu kazał się zgłosić do Pana Legutki, który prowadził chór i miał muzykantów. Pan Legutko uznał jednak, że skrzypce wymagają zbyt wiele naprawy i uzupełnień, odesłał mnie do lutnika w Rzeszowie, czy nawet w Krakowie. Ojciec jak usłyszał, że skrzypce wymagają nakładów finansowych, z uwagi na znaczne wydatki przy budowie domu, inwestycję w naukę na skrzypcach jedynego syna odłożył na lata późniejsze. W ten sposób Polska utracił przyszłego „wybitnego” skrzypka (być może nawet drugiego Kulkę). Skrzypce oczywiście zniknęły, które po latach odnalazłem we Wrocławiu u stryja Józka, który czasami coś tam sobie na nich rzępolił.

Więcej…
 
« PoczątekPoprzednia12345678910NastępnaOstatnie »

Strona 1 z 44

Kto jest online


     Naszą witrynę przegląda teraz 31 gości 

Wsparcie działalności

 

Towarzystwo  Przyjaciół   Kamienia

 jest organizacją pożytku publicznego.

Można przekazać 1,5 % podatku

 W zeznaniu podatkowym należy wpisać:   KRS - 000 0037454

i deklarowaną kwotę podatku.

 

Wypełnij PIT on-line i przekaż 1.5% dla Towarzystwa Przyjaciół Kamienia

Copyright ? 2010 Towarzystwo Przyjaciół Kamienia. Design KrS, Valid XHTML, CSS