Ksiądz Antoni Piróg urodził się 12 maja 1913 roku we wsi Kamień – Krzywa Wieś, powiat Nisko, należącej do parafii Kamień, położonej na skraju Puszczy Sandomierskiej. Był synem Walentego i Marii zd. Puzio, miał dziewięcioro rodzeństwa – sześciu braci: Jan, Łukasz, Franciszek, Wojciech, Michał, Józef i trzy siostry: Magdalena, Stefania i Katarzyna. Jego rodzice byli rolnikami, mieli 15 morgów pola i 1 mórg lasu. Wprawdzie gospodarstwo Pirogów było jak na tą okolicę dość duże, jednak rola była piaszczysta, mało wydajna i dlatego w domu Pirogów zbytnio się nie przelewało. Potrzeba było wielkiego poświęcenia rodziców, aby posłać Antoniego do szkół. Antoni był dobrym uczniem, otwartym na świat, należał do harcerstwa, które było wspaniałą organizacją młodzieżową, ukazującą jej wielkie ideały, opartą na gruncie religijnym i patriotycznym. Głęboką wiarę i pobożność wyniósł z domu rodzinnego. Matka była wielką czcicielką Matki Bożej Leżajskiej, u której wyprosiła dla syna powołanie kapłańskie. Jego piękną osobowość ukształtował również katecheta gimnazjalny w Leżajsku, ks. Stanisław Lubas. Po zdaniu matury w 1934 roku Antoni wniósł podanie o przyjęcie na teologię do Wyższego Seminarium Duchownego w Przemyślu. Spośród 110 kandydatów wybrano tylko 30. Wśród nich – Antoniego, dzięki pięknemu świadectwu dojrzałości oraz opinii ks. katechety i ks. proboszcza. Przyczynił się do tego jego rodak z Kamienia ks. prałat dr Tomasz Wąsik, kanonik Kapituły Katedralnej w Przemyślu, długoletni rektor Małego Seminarium i katecheta gimnazjum w Przemyślu, przedstawiciel międzywojennej pedagogiki katolickiej. Antoni Piróg został wyświęcony na kapłana wraz ze swymi kolegami 25 czerwca 1939 roku w Przemyślu przez przemyskiego biskupa diecezjalnego Franciszka Bardę (1880-1964). Po miesięcznym urlopie otrzymał skierowanie za San na pierwszą placówkę jako wikariusz do Milczyc, wsi czysto polskiej, ale otoczonej wokół przez Rusinów wyznania grekokatolickiego. Ksiądz Antoni zjawił się tam 1 sierpnia 1939 roku, a więc na miesiąc przed wybuchem wojny. Przyjął go ks. proboszcz Stefan Halwa. 17 września Polacy znaleźli się w morzu Sowietów, otoczeni grekokatolickimi Rusinami, od dawna buntowanymi przeciw polskiej ludności przez rządy austriackie i niemieckie, a wtenczas przez hitlerowców, którzy za współpracę obiecywali im wolną Ukrainę.
Na zdjęciu:Kościół w MILCZYCACH neoromańsko-neogotycki, wybudowany w latach 1886-1887 pw. św. Katarzyny, obecnie cerkiew prawosławna - Grodecki r-n, Lwowski obw.
Bolszewicy w Milczycach ustanowili swoją władzę. Sołtysem (hołową) został mianowany niejaki Wołodymir, Ukrainiec, komunista, nienawidzący Polaków i nasz kościół. Zamieszkał na plebanii w sąsiednim pokoju ks. Antoniego. 21 czerwca Niemcy niespodziewanie uderzyli na Sowietów. Wojska sowieckie zaczęły się wycofywać w popłochu. 27 czerwca 1941 roku doszło w Milczycach do tragedii. Jak przekazał ks. proboszcz Halwa, ks. Józef Adamczyk (kolega ks. Antoniego, jego następca w parafii Milczyce od 02.12.1941- 1945) i inni parafianie, sołtys – hołowa, jeszcze przed wkroczeniem wojsk niemieckich do Milczyc, sprowadził z Sądowej Wiszni oddział NKWD i oskarżył Polaków, że z wieży kościelnej strzelali do czołgów sowieckich. W odwecie za to NKWD urządziło pacyfikację ludności w Milczycach. W piątek 27 czerwca 1941 roku, kilka czołgów sowieckich zatrzymało się we wsi, oprócz tego oddział wojska pogranicznego NKWD. Jak dalej donosi „ Niedziela Południowa” – dodatek do tygodnika katolickiego „Niedziela” publikując świadectwo prawdy ks. infułata Józefa Sondeja „Wspomnienie o śp. ks. Antonim Pirogu” prawdopodobnie, wg relacji proboszcza, na skutek wspomnianej insynuacji Ukraińców, że mieszkańcy wioski strzelali z wieży kościelnej do czołgów sowieckich, NKWD zaczęło represje. Żołnierze rozbiegli się po domach, wyciągnęli z kryjówek ludzi, mężczyzn i kobiety – około 180 osób zgromadzili przy kościele. Reszta ludzi zdołała umknąć. Wreszcie wpadli na plebanię. Proboszcz skrył się w piwnicy plebanii, wikary Antoni Piróg był na plebanii. Żołnierz strzelił do księdza, trafił go w plecy, ksiądz upadł. Złapali go, związano mu ręce grubym sznurem i zaprowadzono pod kościół. Sowieci spośród 180 osób złapanych wypuścili połowę, a około 70 osób, razem z księdzem, rozstrzelali. Po wkroczeniu Niemców pochowano ich na placu opodal kościoła. Kiedy ks. Antoni leżał już w kościele na katafalku, jeden z niemieckich żołnierzy – widocznie katolik, dowiedziawszy się o wszystkim od ks. proboszcza, podszedł do katafalku i ze wzruszeniem ucałował obie ręce kapłana, który zginął dlatego, że był księdzem i Polakiem.
Na zdjęciu: Grób ks. Antoniego Piroga nieopodal kościoła w Milczycach
|