Czwartkowy wieczór, 21.stycznia, był wyjątkowy nie tylko dlatego, że akurat tego dnia o swoim istnieniu przypomniała nam zima. Gdy na dworze (przepraszam- na polu!- wybaczcie niżej podpisanej przywłoce z Ziem Odzyskanych) trwała szarża zjednoczonego oręża Królowej Śniegu, chłoszcząc niemiłosiernie śniegiem i mrozem, w ciepłej przestrzeni kamieńskiej remizy odbyło się spotkanie Towarzystwa Przyjaciół Kamienia zorganizowane z racji obchodów 30-lecia jego działalności.
Kiedy karnawał trwał w najlepsze, licealiści z Kamienia pracowicie wytupywali poloneza i walca, kiedy wzruszone babcie odbierały hołdy od swoich wnucząt, a zima znów podstępem zaskoczyła drogowców, członkowie Towarzystwa Przyjaciół Kamienia jak zwykle poszukali sobie zajęcia i zamiast grzać się przed kominkiem, zorganizowali spotkanie, na którym, jak to zwykle bywa, nie zabrakło strawy i dla ciała, i dla ducha. O uroku kamieńskiej kuchni napisałam już niejeden pean, zatem pokłady dytyrambicznych zachwytów pozostawmy dla wydarzenia bez precedensu - a więc wydania książki o historii spotkań z mową gwarową GwarKam, której autorem jest dr Sławomir Ożóg, polonista z naszego kamieńskiego gimnazjum.
Pan dr Ożóg dokonał rzeczy pięknej i chwalebnej, albowiem zebrał informacje o tym jakże wyjątkowym przedsięwzięciu i doprowadził do wydania ich w postaci książki, tym samym ujarzmił to, co ulotne, co umyka ludzkiej pamięci, blednie w stosie gazet, znika w efemerycznym cyfrowym bycie. Jak podkreślał autor- książka ta nie mogła powstać bez pomocy wielu osób (spośród których wymienić należy przede wszystkim panią Helenę Orszak i panią Genowefę Saj), wszak i GwarKam był dziełem zbiorowości. Książka jest bogato okraszona zdjęciami, a te należy opisać, opatrzyć komentarzem, pozbierać nazwiska tak, by nikogo nie pominąć, odgrzebać daty, odtworzyć zdarzenia. To niejednokrotnie żmudna mrówcza praca, bez której żadna idea nie ma racji bytu. Jednakowoż trud pisarski, zamysł i konstrukcja książki są przecież zasługą pana doktora. Okładka książki jest realizacją zamysłu artystycznego pani Zofii Bednarz.
To wydarzenie stanowiło clou owego wieczoru, ale przecież na sali obecni byli znamienici goście, którzy swoją obecnością uświetnili to spotkanie, a słowem dodali mu blasku.
I tak spotkanie otworzył prezes Towarzystwa Przyjaciół Kamienia, pan Józef Czubat, o którym z wielkim szacunkiem wypowiadał się w dalszej części spotkania obecny na nim pan wójt, Ryszard Bugiel. Nie zabrakło przewodniczącego Rady Powiatu i sekretarza gminy pana Jerzego Bednarza oraz przewodniczącego Rady Gminy Mirosława Piędla. Obecni byli dyrektorzy szkół z terenu naszej gminy, nauczyciele, członkowie TPK i jego sympatycy, a także członkinie Kół Gospodyń Wiejskich. Spotkanie uświetnił swą obecnością prof. Kazimierz Ożóg, który przybył nań wraz z małżonką.
Prezes Józef Czubat przypomniał początki działalności towarzystwa, spotkania „na pięterku w banku, kiedy trzeba było powołać stowarzyszenie, by łatwiej było pokonać przeszkody biurokratyczne piętrzące się przed nieżyjącym już dr. Andrzejem Rurakiem, który chciał wydać książkę o historii naszej wsi. Choć pomysł zrodził się już w roku 1983, na rejestrację stowarzyszenia trzeba było poczekać do roku 1985. W tym czasie zbierano materiały do książki, a udostępnili je m.in. ksiądz Tadeusz Wójcicki i kronikarz Konstanty Radomski. Bogatym źródłem wiedzy okazało się archiwum państwowe i kościelne. Brudnopis książki przepisywali pracownicy banku, a szczególnie najmłodsza wówczas członkini Towarzystwa, pani Alicja Hawro. Maszyna do pisania „Łucznik”, która odegrała ważną rolę historyczną, do dziś znajduje się w naszej Skarbnicy Pamięci. Do dziś zachowały się też kwitariusze przedpłat na druk książki”. I tak historia zatoczyła koło, bo przecież wydanie książki dr. Sławomira Ożoga bez wsparcia finansowego sponsora, pana Stanisława Bednarza, nie byłoby możliwe. Prezes przypomniał również nazwiska założycieli Towarzystwa, którzy stanowili również zespół redakcyjny periodyku wydawanego z inicjatywy TPK- „Echa Kamienia” - Jana Orszaka, Alicji Hawro, Jacka Partyki, Genowefy Saj, Krystyny Lenart, Alicji Gutowskiej i Jerzego Bednarza.
Wzruszające było wystąpienie pana wójta. Odwołał się on do osobistych doświadczeń, do wspomnień, do opinii wygłaszanych przez nieżyjącego już Ojca czy dyrektora Jana Dobrowolskiego. Pan wójt, który od 38 lat jest mieszkańcem Kamienia, w ciepłych słowach opisał prezesa jako człowieka „co jak coś sobie postanowił, to tego dopiął”, którego pan wójt „cenił i zawsze będzie cenił, korzystając z jego mądrości i doświadczenia”. W dalszych słowach nie zabrakło wyrazów wdzięczności i życzeń wielu jeszcze sukcesów.
Głos zabrał również pan Jerzy Bednarz, przypominając genezę GwarKamu. To właśnie z jego inicjatywy, przy wydatnym wsparciu Jana Orszaka, zainicjowano spotkania z mową gwarową, jedyną tego typu imprezę w naszym kraju.
Ważną częścią spotkania było rozdanie książek autorstwa dr. Ożoga. Każda z nich na stronie tytułowej miała wykaligrafowaną dłonią pani Zofii Bednarz dedykację. Jubilerska to robota i niech szczęśliwy będzie ten, kto wpis ów ma zaszczyt umieścić w swoim księgozbiorze.
Gdy rozdawano książki, na stołach zagościły specjały kuchni kamieńskich kucharek. I tak w gwarze rozmów, przy wtórze facecji ze swadą opowiadanych przez pana profesora Kazimierza Ożoga, w towarzystwie wiersza ułożonego przez panią Annę Szewczyk i przez nią wydeklamowanego (zapamiętałam wzruszającą puentę o pracy, która „nie smakuje, ale wychowuje”- doprawdy, kwintesencja życiowej mądrości!).
Kiedy po raz kolejny siadam przed ekran komputera, by lepiej lub gorzej donosić o kolejnych poczynaniach członków TPK, w którego szeregach bycie poczytuję wciąż za zaszczyt i fascynującą przygodę, zastanawiam się, ileż jeszcze pasji, pracowitości i ułańskiej fantazji kryje się w głowach tych ludzi, którzy są moimi przełożonymi, kolegami z pracy, szanowanymi członkami społeczności. W czasach, w których przeliczamy wszystko na zysk, w których opłaca się tylko to, co opłacalne, są ludzie, którzy śmiałe idee odważnie wcielają w czyn, bez żądzy poklasku, bez wiary w czerwony dywan albo zwykłe ludzkie „dziękuję”. To jedna z najcenniejszych lekcji, którą dane mi było odebrać w Kamieniu. Ciężko pisać o Waszych poczynaniach i nie myśleć o Was z podziwem i wzruszeniem, co rusz więc pozwalam sobie na prywatę i chylę nisko czoła, pozostając, jak zawsze, do dyspozycji-
Ewa Świerat
Zdjęcia z wydarzenia dostępne są także w galerii:
|