"Stare rodziny chłopskie" - Konstanty Radomski |
|
|
|
czwartek, 15 sierpnia 2024 16:50 |
W dziejach rodzin chłopskich chcę opowiedzieć o znanej mi z sąsiedztwa czteropokoleniowej rodzinie osadniczej, której protoplasta Antoni przybył tu na początku XIX wieku z kolbuszowskiego, nabywając nieduży płat ziemi. W trudzie solidnej pracy zbudował chatę i dalsze obiekty gospodarcze, z czasem dokupując po kawałku ziemi. W tym narastaniu doszedł do średniorolnego stanu gospodarczego.
Rodzina ta z ojca na syna zachowała solidny stosunek do pracy, idąc z postępem społeczno-gospodarczym oraz wzorowo organizując porządek zdyscyplinowanego trudu w pracach na polu, jak kółka zegara w każdej dziedzinie - w chlewie, oborze i na boisku stodoły każda czynność systematycznie była wykonywana w określonym czasie. Dawało to pozytywne efekty wspaniałego rozkwitu, wymieniony przybysz, z pochodzenia Lasowiak, pasjonował się bartnictwem, więc każdy zakątek w obejściu zagrody wykorzystywał pod drzewa owocowe, co dawało też dodatkowe pożytki. Zimą dorabiał przy pomocy potomnej rodziny tkactwem, bowiem w każdej chłopskiej rodzinie tamtego czasu nikt darmo chleba nie zjadał, bo chleb w biednych czy bogatych rodzinach był w dużym szacunku, w czasie posiłków przez ojca lub dziadka wydzielany. Chleb w chłopskiej rodzinie stanowił chlubę dobrobytu, co utrwaliło się w powszechnym porzekadle:
"gdzie chleb i woda, tam nie ma głoda”.
W układzie ładu rodzinnego dorastający uchodzili z domu ojca, zakładając samodzielne ogniska rodzinne w kraju bądź za granicą, gdzie również gospodarzyli, stosując się do postępu w rolnictwie, zachowując jednocześnie z obyczajności prawa ludzkie i w zgodzie z przykazaniami bożymi rozwijali się społecznie i gospodarczo, w zgodzie z narastającym postępem tamtych czasów.
W rodzinie naszego gospodarza, Jana nie było ani nacisku, ani objawów samowoli, życie płynęło według uładzonej zasady tradycyjnego porządku dziennego, a każda czynność wykonana na czas nie pozostawiała żadnych uchybień. Bowiem rodzina ta darzona powszechnym szacunkiem, przy owej obyczajności zachowywała zasadę: "co boskie - Bogu, co cesarskie - cesarzowi, a pozostałość sobie".
I tak pokrótce naświetliłem genezę postępowej rodziny z XIX-XX wieku, drugiego już Jana w trzecim pokoleniu, średniorolnego gospodarstwa z mojego sąsiedztwa, bez podania nazwiska, gdyż nie każdemu schlebia podnoszenie jego walorów, są tacy, co wolą swą świetlaną egzystencję zachować w cieniu skromności.
Pisząc o tej rodzinie, chciałbym opisać dalsze dzieje jej potomnych, opisując wesele, odznaczające się barwnym folklorem, z okresu międzywojennego. Było ono świadectwem, jak w czasie pomajowego kryzysu gospodarczego, pogłębiającego się od czasu rządów pułkownika Sławka, wykazano podziwu godną zaradność tej rodziny. Bez narzekań na ciężkie czasy świetnie się Ona rozwijała. Ojciec najstarszego syna wyprawił do krajów zamorskich, następnego zaprawiał do prowadzenia gospodarstwa rolnego. W tym celu przygotował go do odbycia służby wojskowej dla nabycia życiowego hartu chcąc ustanowić go na gospodarstwie jako niezawodnie prawego dziedzica, licząc, że on z pomocą ojca wyszkoli pozostałe młodsze rodzeństwo. Zaufanemu synowi mówił, że czas mu się ożenić, bo "rannego wstawania, wczesnego ożenienia nikt nie pożałował”, dając mu wolną rękę wyboru oblubienicy z jedną uwagą: "żeń się Jasiu żeń, ale po świadomemu, żebyś nie wprowadził ciorastwa do domu". Było też takie mądre od pokoleń stosowane porzekadło:
"żony, krowy i konia szukaj u sąsiada, gdzie nie tylko zalety, ale i wady ukryte będą ci znane”.
|
Więcej…
|
|
Stare rodziny chłopskie: autor Konstanty Radomski (komentarz) |
|
|
|
czwartek, 15 sierpnia 2024 15:54 |
Konstanty Radomski był autentycznym „pisarzem gminnym” cokolwiek by to oznaczało, potrafił opisywać życie w Kamieniu takim jakie widział na własne oczy, używając określeń charakterystycznych dla ludności tej miejscowości oraz okolic. Konstanty Radomski jest też miejscowym etnografem - folklorystą, to bardzo cenny tekst dla etnografów! Tekst Kostka Radomskiego ma wartość historyczną, bo niewątpliwie bezpodstawnie w ten sposób tego nie opisuje, musiały istnieć w owym czasie takie wyrażenia, skoro On tak opisuje znane mu fakty z życia sąsiadów i jego rodziny! Kostek tego sobie nie wymyślił? To jest kronika o znaczeniu historycznym. Pamiętamy to co opowiadali nam nasi dziadowie, moja babcia Antonina opowiadała o naszych przodkach, o krewnych skąd pochodzą, za kogo wychodziły jej siostry za mąż, a bracia z jakimi pannami się żenili, gdzie mieszkali, które pola były ich własnością i czyje to było wiano przy ożenku. Dziadek Marcin natomiast zawsze się chwalił domem, ulubioną kobyłą „Siwą”, przestrzegał nas przed bodącym baranem, który czuwał na podwórku i był zawsze gotowy atakować przybysza!
Czytanie pamiętników Konstantego Radomskiego przez mieszkańca miasta, albo przez kogoś ze Śląska, czy z Wielkopolski może stanowić problem ze zrozumieniem niektórych określeń. Dla tych czytelników przydatny będzie Słownik gwary lasowiackiej Kamienia i okolicy autorstwa Jan Kutyły. Dla mieszkańca Kamienia zrozumienie tekstu nie powinno stanowić żadnego problemu, te określenia tam nadal są używane, choć coraz częściej młodzi będąc w szkole średniej i na studiach zmuszeni są dostosować swój język do wymogów szkoły i uczelni. Sam doświadczyłem w kontakcie z innymi uczniami szkoły średniej tych różnic językowych. Bardzo się nie podobało jednemu takiemu Walentemu z lubelskiego z pod Tomaszowa, że ja mówię „na pole”, a nie „na dwór”? Pytałem go w tedy, czy mieszkał na dworze tzn. na dachu, czy we dworze, choć tak faktycznie to mieszkał w „czworakach”. W każdej zagrodzie była tzw. „wygódka” - „sławojka” i najczęściej wyjście „na pole” kojarzone było z udaniem się na zewnątrz budynku mieszkalnego. Teksty Konstantego Radomskiego zawierają określenia używane w Kamieniu i stanowią one cenną wartość dla badaczy dialektów. Są zauważalne różnice w wymowie, tonacji niektórych określeń mieszkańców Wólki Łętowskiej, czy Wolanów. Nawet niektórzy potrafili rozpoznać po wymowie pewnych słów skąd dany rozmówca pochodził. W wymowie mieszkańca Wólki „cheę” więcej słychać liter „e” i „ę”, w Kamieniu „o” - „łoo”, a zamiast „ą” mówią „chcoom”?
Konstanty Radomski w swoim tekście powołuje się na znane przysłowia - „porzekadła” i powiedzenia charakterystyczne dla tych miejscowości np.: "gdzie chleb i woda, tam niema głoda”, "co boskie - Bogu, co cesarskie - cesarzowi, a pozostałość sobie", "żony, krowy i konia szukaj u sąsiada, gdzie nie tylko zalety, ale i wady ukryte będą ci znane”. Szczególnie to ostatnie porzekadło może mieć właśnie swojskie pochodzenie i jest oparte na własnych doświadczeniach. Przeszukując Internet nie spotkałem się z takim powiedzeniem, choć w domu mama o czymś podobnym mówiła do swoich córek, ale żadna nie posłuchała, choć kolega „smalił cholewki” do jednej z nich? I mnie samego diabli ponieśli daleko od domu na drugi kraniec Polski.
Przepisując tekst do edytora celem opublikowania na stronie Towarzystwa Przyjaciół Kamienia w Kamieniu napotkałem określenie „obszerny płat dwukonnej łąki”? Wiadomo, mowa jest o łące, „dwukonnej”, to ile w końcu tej łąki może być? Sprawa wymagała konsultacji z Panem Józefem Czubatem, który jest niezawodny w wyjaśnieniu takich zagadek i okazuje się, że w Kamieniu bardzo ważna jest droga, która służy też jako pastwisko, a gdy nie jest używana jako łąka do koszenia trawy dla krów, konia. Pamiętamy, że kamieńskie pola ciągną nieraz i 2 kilometry, więc jest to też bardzo cenny szmat ziemi o szerokości zaprzężonych dwóch koni do wozu!
Najcenniejszym zapisem są teksty przyśpiewek weselnych, które teraz raczej trudno usłyszeć, choć ilość zespołów grających na weselach zdaje się być bardziej liczna niż w czasach opisanych w tym tekście:
Wianek donosiła i to bielusieńki nie tak, jak to teraz, kamieńskie dziewuszki.
Cytat ten zawiera niepochlebną opinię o naszych „dziewuszkach”? Że to wstyd na całą wieś, co się teraz porobiło, nikt o wianuszek nawet nie pyta, liczą się już inne walory panien na wydaniu? Wypominano za krótkie weseliska i zbyt mało wypieków i kapuśniaków nima! Oj nieładnie nam przyśpiewują, ale odpowiedzi były też mocne, że im w pięty poszło. Godna uwagi jest kolejna przyśpiewka:
Spodobały mi się muzykanta oczy. Muzykanta oczy, muzykanta mina Tylko to nieszczęście, że majątku nima.
Kiedyś muzykanci nie byli zbyt bogaci, ale za to przystojną figurą, wesołe życie, ciągła zabawa przyciągała dziewuszki.
Szczerze polecam do przeczytania wszystkie teksty Konstantego Radomskiego i te które się ukażą.
Zachęca: Władysław Wąsik
|
sobota, 13 lipca 2024 18:09 |
Autorzy artykułu „Dzieje wsi Podlesie i wsi Krzywa Wieś” opublikowanego w „Echu Kamienia” - gazety Towarzystwa Przyjaciół Kamieni nr 7 z 1998 r., wymienili nazwisko i imię zasłużonego mieszkańca Krzywej Wsi - Profesora Jana Sikorę.
Informacja ta zainspirowała Pułkownika Józefa Rodzenia s. Michała, aktualnie mieszkańca Słupska, do przesłania informacji o życiu Jana Sikory. Jak pisze Józef Rodzeń, w uzyskaniu informacji wykorzystał spotkania z Janem Sikorą, rozmowy z Wojciechem Stasiakiem - bliskim kolegą Jana Sikory i informacje z opracowań znajdujących się w Internecie.
Cytuję treść informacji przesłanej dla Towarzystwa:
„Jan Sikora (1930-1991) - Rektor Wyższej Szkoły Pedagogicznej, autor prac naukowych, Konsul Generalny PRL w latach 1976-1980. Ukończył szkołę podstawową w Kamieniu, następnie Liceum Ogólnokształcące w Nisku. Po ukończeniu liceum w 1950 r. rozpoczął studia na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. W 1958 uzyskał dyplom magistra historii, a po dwóch latach dyplom magistra filozofii. W 1962 r. na Uniwersytecie Warszawskim obronił doktorat, do którego przygotował się, będąc na stażu naukowym we Francji. W 1988 otrzymał tytuł Profesora. Jan Sikora przez okres trzech kadencji pełnił stanowisko rektora wyższej Szkoły pedagogicznej w Olsztynie. Zmarł w wieku 61 lat. Rodak gminy Kamień, zasłużony dla Olsztyna i naszej Ojczyzny”.
Kamień lipiec 2024 r.
Przygotował do druku JC |
piątek, 04 grudnia 2020 20:49 |
Towarzystwo Przyjaciół Kamienia w 2005 roku dokonało remontu zabytkowej studni zwanej „Browar”. W gazecie wydawanej w tym czasie przez Towarzystwo ukazał się z tej okazji artykuł na ten temat, opracowany na podstawie informacji Henryka Rodzenia s. Kazimierza i Józefa Rodzenia s. Michała, zebranych przez Józefa Czubata, potomka pierwszego właściciela studni. Fragmenty tego artykułu zamieszczamy poniżej.
Studnię tę wybudował w latach 1880-1881, dla potrzeb swojego gospodarstwa rolnego, mieszkający tam Walenty Bochenek, także fundator przydrożnej kapliczki w Górce i wójt Gminy Kamień. Potrzebował on dużo wody, ponieważ posiadał spore gospodarstwo, w tym trzy pary koni i kilkanaście sztuk bydła. Wykopał więc bardzo szeroką i głęboką, jak na ówczesne czasy, studnię przy drodze. Przyjęła się dla niej nazwa „Browar”, która funkcjonuje do dziś. Była ona znana w całej wsi i okolicach, ponieważ nawet w okresie największej suszy była w niej woda. Przyjeżdżali po nią gospodarze z innych części Kamienia, zwanych wtedy Podkościele, Dół, Rupcie, Róg, czekali z wozami w kolejce, czasem od najwcześniejszych godzin porannych, a w wielkie susze nawet przez całą noc. Swój sukces studnia zawdzięczała obfitemu dopływowi, tak że można było czerpać z niej przez całą dobę, z niewielkimi przerwami, nawet podczas suszy, kiedy inne studnie w okolicy wyschły.
Gdy przed studnią ustawiały się długie kolejki z furmanek konnych miejsce to stawało się miejscem spotkań towarzyskich; można było porozmawiać, poznać najnowsze wieści z okolicy, poplotkować, popolitykować, a często i pokłócić się o to, kto ma pierwszy czerpać wodę.
Woda ze studni „Browar” ceniona była w dawnych czasach za dobry smak i miękkość, dzięki której myte nią włosy były błyszczące i zdrowe. Mówi się, że dlatego chłopcy z tego terenu mieli bujne czupryny, a dziewczęta piękne, mocne włosy. Do tej pory zrobiona z niej herbata ma wyśmienity smak.
Zarząd Towarzystwa Przyjaciół Kamienia w 2005 roku postanowił zaopiekować się studnią, która stanowiła już wtedy zabytek, przywrócić jej dawny wygląd i uporządkować teren wokół niej. Zamontowano nowy żuraw, składający się z tzw. kuli i strzały, drewniane wiadro do czerpania wody, poprawiono dębową cembrowinę oraz postawiono drewniane poidło dla koni i krów. Prace stolarskie wykonał społecznie właściciel Zakładu Stolarskiego „Chata” w Kamieniu Tadeusz Wakuła.
Na zdjęciach z 2005 roku przy pracy: Franciszek Rurak, Radny Gminy Kamień, bracia Józef i Antoni Sądejowie oraz członkowie zarządu Towarzystwa Przyjaciół Kamienia Józef Czubat - Przewodniczący, Jan Orszak - Zastępca Przewodniczącego, Paweł Gutowski - Członek Zarządu (dodatkowe zdjęcia w galerii)
Na zdjęciu wykonawcy renowacji studni w 2020 roku Stanisław Sudoł, Józef Piekut i Arkadiusz Wakuła
Na zdjęciu studnia „Browar” w Górce przed renowacją w 2020 roku
zdjęcia wykonali: Aleksandra Marciniec i Jan Orszak
Po dwudziestu latach, w bieżącym 2024 roku, Towarzystwo Przyjaciół Kamienia podjęło dalsze prace rekonstrukcji tego zabytku. Zakupiono drewniane wiadro do czerpania wody, wykonane z drewna dębowego oraz zamontowano poidło. Zostało ono wykonane na wzór tego z drugiej połowy XIX wieku, z drewna jodłowego, przez Bolesława Sądeja i przez niego zamontowane. Nie zapomniano o belce, do której przywiązywano pojone zwierzęta.
Przy konserwacji studni pomogła Rada Sołecka Kamienia-Górki i Wspólnota Serwitutowa.
Mamy nadzieję, że pokażecie swoim dzieciom, wnukom i wakacyjnych gościom starodawną studnię zwaną Browarem i opowiecie, jak dawniej dawano pić koniom i krowom.
Zamontowane tam urządzenia działają, można czerpać wodę, spróbować czy jest smaczniejsza niż ta z kranu, wylewać ją do poidła dla zabawy dzieci. Tym bardziej, że studnia musi być używana, by świeża woda mogła do niej napływać.
W Kamieniu mówiono, że w browarze piwa nie zabraknie, tak jak wody w studni w Kamieniu-Górce.
Zdjęcia studni po renowacji w 2024 wykonał Jan Orszak
op. JC |
Zmieniony: niedziela, 09 czerwca 2024 13:31 |
|
|